Sami eksportujemy do Europy świetne meble, niezłe samochody, nowoczesne pralki, ekologiczne lodówki i innowacyjne kuchenki. Tymczasem nasz rynek zalewa tandeta. I to coraz szerszym strumieniem. Od początku roku rejestr wyrobów niezgodnych z zasadniczymi wymaganiami prowadzony przez UOKiK wydłużył się o 107 pozycji i obejmuje już łącznie 1,4 tys. produktów. Coraz większą jego część stanowi drobne AGD. Do tej kategorii należy aż 60 proc. wszystkich produktów, których jakość zanegował w tym roku UOKiK.
Zdaniem kontrolerów szczególnie trzeba uważać na blendery, tostery, frytkownice, czajniki, żelazka i mikrofalówki. Od tych pierwszych mogą odpadać ostrza, co spowodować może poważne uszkodzenia ciała. Te drugie dostają samozapłonu, przez co mogą spalić nawet mieszkanie. W czajnikach często dochodzi do zwarć, a z frytkownic wycieka gorący olej. Z kolei niektóre mikrofalówki grożą wybuchem. Producentom taniego sprzętu często nie chce się też włożyć do opakowania instrukcji obsługi w języku polskim i zdarza się, że sprzedają u nas produkty z angielskimi wtyczkami.
Chodzi oczywiście głównie o sprzęt nieznanych, egzotycznie brzmiących marek sprzedawany na bazarach i w niektórych hipermarketach. Jego główną zaletą jest niska cena stanowiąca niekiedy równowartość 30 proc. wartości oryginalnego sprzętu sprawdzonej firmy. To chłam niewiadomego pochodzenia, który szkodzi konsumentom, a z drugiej strony podważa zaufanie do renomowanych wyrobów. Taki towar nie przechodzi żadnych europejskich testów, nie spełnia norm zarówno w dziedzinie bezpieczeństwa, jak i zużycia energii – ostrzega Wojciech Konecki, dyrektor generalny Stowarzyszenia Producentów Sprzętu AGD.
UOKiK zwraca uwagę na sprzęt pochodzący od konkretnych firm. Na liście bubli często pojawia się nazwa Cookworks Signature. Ta firma produkuje czajniki, frytkownice, tostery i blendery. Na cenzurowanym jest również Argos specjalizujący się w grzejnikach i opiekaczach oraz George Foreman – producent grilli elektrycznych.
Reklama
Mimo że fatalnej jakości AGD jest na rynku coraz więcej, eksperci twierdzą, że ta fala wkrótce może osłabnąć. Wielu producentów w ostatnim czasie, ze względów logistycznych i jakościowych, z powrotem przenosi swoje fabryki z Chin do Europy. Jednym z ich przyczółków staje się Polska, gdzie zlecają wytwarzanie sprzętów pod swoją marką. Potwierdza to np. krajowy Zelmer. Otrzymujemy coraz więcej zapytań od znanych producentów w sprawie współpracy – przyznaje Janusz Płocica, prezes Zelmera. Zatem można zrobić coś i tanio, i dobrze. I niekoniecznie za Wielkim Murem.