Jestem rozczarowany dotychczasowymi wysiłkami - powiedział Roesler w wywiadzie dla dziennika "Rheinische Post" (wydanie środowe). Zawsze mówiliśmy, że nie będzie pomocy bez rekompensaty (własnego wkładu) - wyjaśnił polityk współrządzącej FDP, wicekanclerz w koalicyjnym rządzie Angeli Merkel.
Roesler zastrzegł, że jeżeli Grecy nie wprowadzą reform w życie, "niemożliwa stanie się dalsza pomoc". Grecja stanie się wtedy niewypłacalna i musiałaby sama zdecydować o pozostaniu w strefie euro - dodał szef niemieckiego resortu gospodarki.
Roesler zbulwersował grecką opinię publiczną swoją wypowiedzią w ubiegłą niedzielę, mówiąc, że ocenia "bardziej niż sceptycznie" szanse rządu w Atenach na spełnienie wymagań instytucji międzynarodowych, co jest warunkiem dalszej pomocy finansowej dla Grecji.
Jeżeli Grecja przestanie spełniać warunki, to pieniądze przestaną płynąć - powiedział minister, dodając, że w przypadku niewypłacalności Grecy sami mogą wpaść na pomysł wystąpienia (z eurolandu). Jak podkreślił Roesler, "perspektywa wyjścia Grecji od dawna już nie przeraża go".
Greckie media uznały wypowiedź Roeslera za szkodliwą. "Ciągłe groźby" utrudniają reformy i nie pomagają w rozwiązywaniu problemów - oceniła grecka gazeta "Kathimerini". Tabloid "Avriani" napisał: "Roesler wypycha nas z eurolandu". Krytycznie oceniły stanowisko ministra także niemieckie partie opozycyjne SPD i Zieloni.
Od poniedziałku w Grecji przebywają inspektorzy trojki, czyli Komisji Europejskiej, Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Europejskiego Banku Centralnego. Mają oni ocenić postępy Grecji we wdrażaniu reform. Od ich raportu będzie zależała decyzja o wypłacie kolejnej transzy międzynarodowej pomocy.
Pogrążona w długach Grecja jest uzależniona od pomocy partnerów ze strefy euro i MFW. Dwa pakiety pomocy dla Aten wynoszą około 240 mld euro na lata 2010-2014.