W czwartek o godz. 21 mija termin przystępowania wierzycieli prywatnych do planu przewidującego wymianę greckich obligacji na obligacje o wartości mniejszej o 53,5 proc., niżej oprocentowane i z dłuższym okresem zapadalności.
W czwartek rano banki, fundusze emerytalne i inni inwestorzy, posiadający łącznie ponad połowę greckiego długu publicznego znajdującego się w rękach wierzycieli prywatnych, obiecali przystąpić do wymiany obligacji. Premier Włoch Mario Monti powiedział, że według jego informacji wolę wymiany greckich obligacji zgłosiło ok. 60 proc. ich posiadaczy. Greckie media informują, że jest to już prawie 70 proc. bądź że przekroczono już 75 proc.
Grecki minister finansów Ewangelos Wenizelos zapewniał w czwartek po południu, że wszystko idzie zgodnie z planem. Ateny mają poinformować o konkretach w piątek rano. Jutro rano ogłosimy, że Grecja (...) pozbywa się 105 miliardów euro zadłużenia - powiedział. Ustawodawstwo greckie umożliwia zmuszenie do udziału w wymianie obligacji także tych, którzy nie chcieliby na to przystać.
Ateny podkreślają, że dla powodzenia planu wymiany obligacji konieczny jest udział 90 proc. wierzycieli. Od 75 proc. możliwe jest zmuszenie pozostałych do zgody na proponowaną redukcję greckiego długu. Wymiana obligacji była jednym z warunków dalszego korzystania z międzynarodowej pomocy finansowej, postawionego Atenom przez tzw. trojkę - Komisję Europejską, Europejski Bank Centralny i Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Bez tej pomocy Grecja musiałaby jeszcze w tym miesiącu ogłosić bankructwo.
Associated Press nazywa wymianę obligacji radykalną próbą wyrwania w końcu Grecji ze spirali zadłużenia i wprowadzenia kurczącej się greckiej gospodarki na drogę do uzdrowienia. Chodzi o to, by Grecja, znajdująca się w piątym roku recesji, mogła stopniowo wrócić na ścieżkę wzrostu. W Atenach poinformowano w czwartek, że w grudniu ub.r. bezrobocie wzrosło w Grecji do rekordowo wysokiego poziomu 21 proc., a w grupie wiekowej 15-24 lata wynosiło aż 51,1 proc.