Występując na konferencji prasowej w Brukseli po zakończeniu szczytu UE Rajoy oświadczył, że nowy pułap deficytu jest "rozsądny", podczas gdy założony wcześniej był w przekonaniu ekonomistów "nierealny". Teoretycznie Hiszpanii grożą sankcje, wynikające z tzw. sześciopaku reformującego unijny Pakt Stabilności i Wzrostu, jeśli tegoroczny deficyt nie wyniesie 4,4 proc. PKB.

Reklama

Wzrost gospodarczy w ubiegłym roku nie przekroczył w Hiszpanii 0,7 proc. PKB - oświadczył Rajoy. Przypomniał też o wysokim bezrobociu wynoszącym około 23 proc. W tym roku rząd hiszpański przewiduje, że może ono wzrosną do 24,3 proc. Po przedstawieniu tych realiów premier zapewnił, że w dalszym ciągu "naszą intencją jest sprowadzenie deficytu do 3 proc. PKB w 2013 roku", jak to ustanowiono w Pakcie Stabilności i Wzrostu.

Zapytany dlaczego ogłosił prognozę tegorocznego deficytu nie na posiedzeniu szefów państw i rządów UE, a na konferencji prasowej, Rajoy odparł: Nie było powodu. To suwerenna decyzja, którą podejmują Hiszpanie i o której państwo dowiadują się właśnie w tym momencie. Komisji Europejskiej powiem o tym w kwietniu, jak wszyscy inni.

Postawiłem na surowe oszczędności i zamierzam zredukować deficyt, który wyniósł w ubiegłym roku 8,5 proc. PKB do 5,8 proc. Uważam, że to poważne zaciśnięcie pasa - dodał premier. Przy założeniu deficytu na tym poziomie rząd Rajoya będzie musiał i tak dokonać dodatkowych cięć budżetowych na kwotę 15 miliardów euro, czyli takich jakich dokonał już w grudniu 2011 roku.

Bruksela - jak pisze agencja EFE - prawdopodobnie weźmie pod uwagę w swej ocenie działań rządu w Madrycie, że Hiszpania zamiast przewidywanego wzrostu PKB o 2,3 proc. w 2012 roku stanie zapewne w obliczu spadku PKB o co najmniej 1 proc.