Chiny szykują się do kupowania "najlepszych kąsków wśród aktywów Zachodniej Europy, a zwłaszcza Wielkiej Brytanii" - podał Reuters, powołując się na komentarz szefa China Investment Corp (CIC) Lou Jiwei, zamieszczony w weekendowym wydaniu "Financial Times". CIC to wart 400 mld dol. państwowy chiński fundusz inwestycyjny dysponujący częścią rezerw walutowych Pekinu.
Minister handlu Chin Chen Deming zapowiedział, że w przyszłym roku Pekin wyśle do Europy delegację, która będzie badała perspektywy handlowe i inwestycyjne. "Niektóre kraje europejskie stoją w obliczu kryzysu długów publicznych i mają nadzieję, że uda im się wymienić aktywa na gotówkę, chciałyby więc, aby zagraniczny kapitał kupował ich przedsiębiorstwa" - powiedział minister na spotkaniu z chińskich firmami, które mają zagraniczne inwestycje. "Będziemy się bacznie przyglądać i wspierać takie przedsięwzięcia" - dodał Chen, odnosząc się do ewentualnej ekspansji tych firm w Europie.
Pekin odniósł się w ostatnich tygodniach ostrożnie do oferty strefy euro, która od krajów mających duże rezerwy walutowe chciała zebrać fundusze na zasilenie Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej (EFSF). Chiny będą raczej zainteresowane inwestowaniem w trwałe aktywa, jak przedsiębiorstwa i infrastruktura - pisze Reuters. Podkreśla też, że inwestycje w infrastrukturę oznaczałyby ewentualne ulgi i zachęty podatkowe.
Według agencji niektórzy chińscy intelektualiści argumentują, że najwyższa pora, aby Pekin rozpoczął "twarde negocjacje, gwarantując sobie dostęp do najlepszych europejskich marek, firm i aktywów intelektualnych, a wręcz kontrolę nad nimi lub całkowitą własność". W opinii He Fana, badacza z Chińskiej Akademii Nauk Społecznych, najważniejszego państwowego think tanku, właśnie nadarza się chińskim firmom okazja, by zainwestować w aktywa teraz, gdy "europejskie firmy bardzo potrzebują gotówki z powodu kryzysu zadłużeniowego".
He dodaje, że rząd Chin od dłuższego czasu naciskał na tamtejsze firmy, aby inwestowały za granicą, ponieważ spowoduje to "odpływy kapitałowe i może pomóc krajowi, poprawiając jego (...) bilans płatniczy". Minister Chen ostrzegł, że Pekin będzie walczyć, jeśli jakieś kraje spróbują uciec się do protekcjonizmu, by zablokować kupowanie firm przez Chińczyków.
Reuters dodaje, że chińscy przywódcy bardzo często podkreślają, iż ich zamorskie inwestycje nie dochodzą do skutku, ponieważ są blokowane ze względów politycznych. Według Reutera niewiele w tym prawdy, bo Państwu Środka znacznie więcej inwestycji się udało niż przepadło. Tym razem Chińczycy będą ostrożni, ponieważ inwestycje w europejskie instytucje finansowe, poczynione w czasie kryzysu finansowego, straciły na wartości. "Kryzys euro nie rozegrał się jeszcze w pełni i ceny aktywów są niestabilne" - podkreśla chiński ekonomista Wang Jun.
"W Europie nie interesują nas surowce, lecz fabryki, wytwórcy, z ich rynkami technologami i doświadczeniem" - wyjaśnia Wang. Plany brytyjskiego rządu, który chce, aby Londyn stał się centrum handlu chińskim juanem, mogą przyciągnąć z Chin inwestycje w nieruchomości - mówi wspólnik firmy konsultingowej Knight Frank, Nick Braybrook. "Na listach zakupów większości inwestorów są chińskie pieniądze, ale nie dostrzegliśmy jeszcze znaczącej aktywności dużych organizacji, jak CIC" - dodaje Braybrook.
Portal "Business Spectator" podaje, że chińskie fundusze, jak CIC, chcą też zainwestować w zaniedbane europejskie (i amerykańskie) drogi oraz infrastrukturę, by "wzmocnić globalny wzrost gospodarczy" - wedle słów Lou Jiwei. Komentarz szefa CIC zamieszczony w "FT" odzwierciedla - zdaniem "Business Spectator" - radykalną zmianę w strategii wielkiego funduszu inwestycyjnego. Jak dotąd ograniczał się on do kupowania małych udziałów firm będących w obrocie publicznym, by nie spowodować politycznych protestów za granicą - wyjaśnia "BS".
Zainteresowanie Chin trwałymi aktywami i infrastrukturą w Europie jest zapewne odbiciem przekonania, że Pekin powinien zmniejszyć ryzyko, jakim jest posiadanie europejskich i amerykańskich obligacji - komentuje "BS". Ostrzeżenia ministra handlu w sprawie protekcjonizmu odnoszą się zapewne, między innymi, do nieudanej inwestycji jednego z najbogatszych Chińczyków Huanga Nubo, który chciał kupić teren na Islandii równy 0,3 proc. jej terytorium, aby zbudować tam ośrodek turystyczny. W piątek islandzki MSZ odrzucił ofertę Huanga.
Analitycy wyrazili wątpliwość, czy do zbudowania takiego ośrodka rzeczywiście potrzebny jest tak duży obszar. Pojawiły się sugestie, że przedsięwzięcie może stanowić przykrywkę dla geopolitycznych interesów Chin w państwie członkowskim NATO.
W 2005 roku chiński gigant naftowy CNOOC złożył opiewającą na 18,5 mld dol. ofertę zakupu amerykańskiej firmy naftowej Unocal Corporation, przebijając finansowo wcześniejszą propozycję kupna przez ChevronTexaco. Duża grupa zarówno demokratycznych, jak i republikańskich kongresmenów w USA odrzuciła ofertę CNOOC, tłumacząc to względami bezpieczeństwa i argumentując, że pochodząca od państwowego kolosa propozycja nie spełnia wymogów wolnego rynku.