Po trzech słabych miesiącach w październiku wskaźnik PMI, wyliczany przez bank HSBC, nieoczekiwanie wzrósł z wrześniowego poziomu 50,2 do 51,7. Pokazuje on kondycję przedsiębiorstw przemysłowych. Jeśli jest poniżej 50 punktów, oznacza, że oceniana przez nich sytuacja jest niepewna. – Wzrost PMI potwierdza, że nasza gospodarka bardziej niż inne jest odporna na zewnętrzne zawirowania – podkreśla Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista BRE.
Przedsiębiorcy ankietowani przez HSBC zwracają uwagę, że w październiku wzrosły im nowe zamówienia, gdy jeszcze we wrześniu lekko spadały. Płyną one głównie z gospodarki krajowej. Poziom nowych zamówień eksportowych spada piąty miesiąc z rzędu, choć wolniej niż wcześniej. W ubiegłym miesiącu produkcja w sektorze przemysłowym rosła 27. miesiąc z rzędu i w tempie najwyższym od lipca. Nowe zamówienia i wzrost produkcji zaowocowały wzrostem zatrudnienia.
– Jednak dynamika wzrostu zatrudnienia słabnie. Na początku roku było to ok. 4 proc., w trzecim już tylko nieco ponad 3 proc. Myślę, że spowolnienia w pobliżu O proc. w 2012 r. nie da się uniknąć – mówi Marcin Mrowiec, główny ekonomista Pekao SA.
Niepokoją rosnące koszty produkcji. To efekt słabego złotego, który powoduje wzrost cen dóbr importowanych. – Wygląda na to, że mimo gorszych światowych prognoz w Polsce utrzymuje się silny popyt krajowy. W październiku zarówno koszty produkcji, jak i ceny wyrobów gotowych wzrosły w szybszym tempie. W konsekwencji w kolejnych miesiącach mogą wzrosnąć ceny detaliczne – uważa Murat Ulgen, główny ekonomista HSBC ds. Europy Środkowo-Wschodniej.
Reklama
Dane o PMI pozwalają mieć nadzieję, że w spowolnienie wejdziemy później, niż to przewidywali ekonomiści. Być może nie tylko trzeci, ale i czwarty kwartał będzie dobry. – Z danych wynika, że osłabienie złotego przynosi już efekty i w kolejnych miesiącach powinien jeszcze bardziej poprawić pozycję konkurencyjną polskich eksporterów – uważa Marcin Mrowiec.
Do tego gospodarkę wspiera popyt wewnętrzny. – Jest on nie tylko związany z konsumpcją, ale także z inwestycjami sektora publicznego, co owocuje popytem na towary, maszyny i urządzenia – dodaje Ignacy Morawski.
Koniec roku pod względem inwestycji powinien być nie najgorszy, bo do końca grudnia firmy domykają rozpoczęte projekty. – W efekcie w czwartym kwartale możemy osiągnąć jeszcze wzrost bliski 4 proc. – uważa Marcin Mrowiec. Inni ekonomiści nie podzielają jego optymizmu. Ernest Pytlarczyk jest zdania, że mimo tych dobrych danych zjedziemy do ok. 3,5 proc., a Ignacy Morawski uważa, że do 3,2 proc. – Polska gospodarka rozwija się wbrew logice. PMI u naszych głównych partnerów handlowych spadają, strefa euro ma coraz większe problemy. To w końcu musi odbić się na kondycji naszych przedsiębiorstw – argumentują.