Obama i sekretarz skarbu Timothy Geithner przekonują, że dokładnie 2 sierpnia USA zbankrutują, ponieważ wyczerpie się zasób księgowych sztuczek, dzięki którym władze funkcjonowały po osiągnięciu w maju limitu 14 293 495 mln dol. zadłużenia. Jedynym wyjściem miałoby być podniesienie granicy zadłużenia przez Kongres. To jednak wymaga parlamentarnego porozumienia między Demokratami a Republikanami.
Mimo trwającego klinczu między obydwoma partiami, im bliżej godziny zero, tym więcej sygnałów, że układ jest możliwy. Jak powiedział doradca Obamy David Plouffe, ostatnie propozycje przedstawicieli obu ugrupowań mają wiele punktów wspólnych. W skrócie chodzi o sposób obniżenia długu publicznego w przyszłości; warunek, który stawiają Republikanie w zamian za zgodę na podwyższenie limitu, by rząd odzyskał możliwość finansowania wydatków za pomocą nowych obligacji. Lewica chciałaby pozbawić ulg najbogatszych, prawica wolałaby rozmontować wprowadzone przez Obamę kosztowne reformy służby zdrowia.
Od maja Waszyngton – pozbawiony prawa zaciągania kolejnych długów – skorzystał z kilku sztuczek, m.in. część mniej pilnych wydatków przesunięto na jesień. 2 sierpnia – jak utrzymuje Biały Dom – te możliwości się wyczerpią. Czy na pewno? Zdaniem cytowanego przez Reutersa Warda McCarthy’ego z Jefferies & Co. władzom starczy pieniędzy, by 3 sierpnia wypłacić 23 mld dol. osobom starszym i niepełnosprawnym w ramach programu Social Security.
Następnego dnia resort skarbu powinien zrolować obligacje warte 90 mld dol. I tu powinno się udać. Brytyjski bank inwestycyjny Barclays Capital przewiduje, że pierwsze trudności nastąpią 10 sierpnia, gdy Social Security powinno wypłacić kolejne 8,5 mld dol. Zdaniem Jefferies bankructwo nastąpi jeszcze później, bo 15 sierpnia. Dokładnie tego dnia Ameryka musi znaleźć 41 mld dol., z czego 3/4 na obsługę długu.
Reklama
W najlepszym razie politycy zyskują zatem dwa dodatkowe tygodnie na zbliżenie stanowisk w sprawie reformy finansów publicznych. Czas się przyda; w nocy z wtorku na środę polskiego czasu okazało się, że Republikanie, którzy zgłosili plan redukcji deficytu, pomylili się w obliczeniach – tzw. plan Boehnera miał gwarantować obniżenie wydatków o 1,2 bln dol., jednak w rzeczywistości zmniejszyłby je zaledwie o 850 mld. Głosowanie zostało przeniesione na dzisiaj. Trzeba dopracować propozycję.
Nawet jeśli Stanom Zjednoczonym groziłoby bankructwo później niż 2 sierpnia, to gdy do tej daty nie będzie zgody, cierpliwość mogą stracić agencje ratingowe. 30 na 53 przepytanych przez Reutersa ekonomistów twierdzi, że USA stracą najwyższy rating wiarygodności w którejś z agencji. Oznaczałoby to wzrost kosztów obsługi zadłużenia, a co za tym idzie także długu publicznego USA.
Obama ma jeszcze jedną furtkę, choć sam zapewnia, że skorzystanie z niej jest wykluczone. Prezydent mógłby sięgnąć do XIV poprawki do konstytucji z 1868 r., mówiącej, że „nie będzie podawana w wątpliwość ważność zadłużenia powstałego zgodnie z prawem”. Innymi słowy odmowa spłaty długów jest niekonstytucyjna, a co za tym idzie – jak twierdzi część prawników – prezydent mógłby samodzielnie podnieść limit zadłużenia, nie pytając o zdanie Kongresu.