Informację, że przygotowania prowadzone są już od kilku miesięcy, ujawnił Reutersowi Charles Plosser, szef Banku Rezerwy Federalnej w Filadelfii, jednego z 12 tworzących amerykański bank centralny. – Jesteśmy wszyscy bardzo zaangażowani w opracowywanie planów awaryjnych – powiedział Plosser, dodając, że ma nadzieję na osiągnięcie porozumienia między Republikanami a Demokratami, co pozwoli na uniknięcie bankructwa.
Jest on najwyższym rangą urzędnikiem, który przyznał publicznie, że szykowany jest plan na wypadek niewypłacalności. Wiadomo, że takie plany przygotowuje także Departament Skarbu, choć jego szef Timothy Geithner oficjalnie mówi, że jedynym rozwiązaniem jest porozumienie w sprawie zwiększenia zadłużenia.
Ponieważ Stany Zjednoczone osiągnęły maksymalny dopuszczony przez Kongres limit zadłużenia – wynoszący 14,3 biliona dolarów – jeśli nie zostanie on zwiększony, 2 sierpnia zabraknie pieniędzy na spłatę zobowiązań. Republikanie i Demokraci od kilkunastu tygodni spierają się o skalę oszczędności, które są warunkiem zgody tych pierwszych na podniesienie limitu.
W środę pojawiła się jednak propozycja, która może być podstawą kompromisu. Zakłada ona zmniejszenie długu o 3,7 biliona dolarów w ciągu 10 lat wskutek cięć wydatków oraz uproszczenia systemu podatkowego. Zmniejszono by liczbę progów podatkowych do trzech i obniżono podatki dla osób fizycznych i przedsiębiorstw, ale w zamian skasowana byłaby większość odpisów i ulg. Takie zmiany w kodeksie podatkowym obie partie mogłyby uznać za swój sukces.
Reklama
Plosser wyjaśnił, że przygotowania Fedu do ewentualnej niewypłacalności są przede wszystkim techniczno-proceduralne, gdyż w innym wypadku groziłoby to utratą niezależności banku centralnego. Większe pole manewru ma Departament Skarbu, który może decydować o tym, które płatności są pilniejsze, a które można opóźnić.
Przy okazji wyraził on opinię, że mimo niewielkiego wzrostu gospodarczego przed końcem roku Fed może podnieść stopy procentowe. Od ponad dwóch lat utrzymywane są one na rekordowo niskim poziomie, jednak Stanom Zjednoczonym coraz mocniej daje się we znaki inflacja.