"To zwykłe spotkanie, a nie szczyt. Przecież Bilderberg to nie oficjalna organizacja" - tłumaczy telewizji CNBC profesor Andrew Kakabadse z uniwersytetu w Cranfield, który od dawna zajmuje się tą organizacją. Jego zdaniem, zaproszenie na to spotkanie to prawdziwy honor, który oznacza, że jest się wśród najważniejszych ludzi na świecie.

Reklama

Co się stanie w St. Moritz? Jak wyjaśnia profesor Kakabadse nie chodzi o żadne teorie spiskowe, czy ustanowienie jednego, światowego rządu. Chodzi bardziej o wymianę myśli i poglądów na najważniejsze sprawy świata. To szybsze i łatwiejsze, niż długie rozmowy przez telefon, czy wideokonferencje. "To, co tam się dzieje przypomina raczej tworzenie idei, a nie spiskowanie, by narzucić te pomysły światu" - tłumaczy profesor.

Jednocześnie jednak warto przypomnieć, że aura tajemniczości, brak podawania nazwisk, czy odcięcie uczestników konferencji od świata porusza umysły zwolenników teorii spiskowych. Wymieniają oni Bilderberg w jednym rzędzie z masonami, czy tajemnym zakonem Iluminatów i twierdzą, że to spotkanie to próba narzucenia światu jednego rządu, który podejmuje decyzje i przekazuje je do wykonania państwom i światowym organizacjom ekonomicznym.