Odliczenie wydatków na polisy to sztandarowy postulat projektu ustawy o dodatkowych ubezpieczeniach zdrowotnych. W przyszłym tygodniu kończą się jej konsultacje społeczne. Ze stanowiska, jakie otrzymaliśmy od Ministerstwa Finansów (MF), wynika, że nowych ulg podatkowych nie będzie.
"Przyjęcie ulgi pozostaje w sprzeczności z ustawą o finansach publicznych" - twierdzi resort finansów. I powołuje się na nowelę tej ustawy z grudnia 2010 r. Mówi: dopóki będziemy w procedurze nadmiernego deficytu (tę uruchamia Bruksela, gdy kraj Unii Europejskie łamie kryteria z Maastricht), rząd nie może przyjmować projektów wprowadzających nowe zwolnienia, ulgi lub obniżki uszczuplające dochody budżetu i innych jednostek finansów publicznych.
Na wyjście z tej procedury i powrót do dyskusji o ulgach podatkowych mamy więc szanse najwcześniej w 2013 r. Resort zdrowia spodziewał się weta MF, ale do ostatniej chwili liczył, że uda się go uniknąć.
Rząd ominął już rygorystyczne przepisy. Wprowadził ulgi podatkowe dla dodatkowo oszczędzających na emeryturę w ramach indywidualnych kont zabezpieczenia emerytalnego (IKZE). Minister finansów Jacek Rostowski tłumaczył, że zsumowane zmiany w systemie emerytalnym wprowadzane ustawą są dla budżetu i deficytu finansów bardzo korzystne mimo wprowadzenia ulgi. W 2012 r. budżet zaoszczędzi na przekazywaniu składek OFE 18,3 mld zł, a koszt ulgi na IKZE, jeśli skorzysta z niej co dziesiąty uprawniony, wyniesie nawet 400 mln zł.
Reklama
Ulgi na polisy zdrowotne, według MZ, miały być o wiele tańsze. Jeśli Polacy wydaliby na ubezpieczenia 243 mln zł, to budżetowi ubyłoby 38 mln zł. Zdaniem MZ w dłuższej perspektywie polisy przyniosłyby oszczędności lub przynajmniej zahamowanie wydatków np. na pomoc finansową dla szpitali.
"Polacy wydają z własnej kieszeni na zdrowie ok. 30 mld zł rocznie. Gdyby część tych pieniędzy przechodziła przez polisy, więcej z nich trafiłoby do szpitali i przychodni" - uważa minister zdrowia Ewa Kopacz. Projekt ustawy o polisach zdrowotnych ma też wiele przepisów porządkujących rynek. Ale i tu są spore kontrowersje. Przewiduje np. finansowanie zakupu polis przez pracodawców z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych.
"To nieporozumienie, bo fundusz – jak sama nazwa wskazuje – ma charakter socjalny i w pierwszej kolejności służy pomocą biedniejszym pracownikom lub mającym kłopoty z powodu zdarzeń losowych" - mówi „DGP” - Wiesława Tarnowska z OPZZ.
Z kolei Pracodawcy RP wytkną błędy projektu jutro na konferencji prasowej. Uważają, że może on przynieść więcej szkód niż zysków, bo polisy nie są dobrym rozwiązaniem, np. do realizacji medycyny pracy, a na dodatek ustawa faworyzuje je względem abonamentów nieoferujących ulg w PIT czy finansowania z zakładowych funduszy.
Ubezpieczyciele z kolei krytykują projekt m.in. za brak ścisłej definicji, co jest zdrowotną polisą. Teraz obejmuje szeroko chorobę i wypadki, czyli np. polisy turystyczne. "Przy wprowadzeniu ustawy z precyzyjnym określeniem, co to jest dodatkowe ubezpieczenie zdrowotne, rynek ten w ciągu 5 lat osiągnie wartość 3,5 do 5 mld zł" - uważa Paweł Kalbarczyk, szef komisji ubezpieczeń zdrowotnych i wypadkowych Polskiej Izby Ubezpieczeń. Teraz rynek szacowany jest na 150 – 200 mln zł.