Poinformował o tym w czwartek dziennik "Kommiersant", powołując się na wicepremiera Igora Sieczina, który w gabinecie Władimira Putina nadzoruje sektor energetyczny.
Sieczin, jeden z najbliższych współpracowników Putina, przekazał, że rząd, szukając możliwości obniżenia kosztów tego projektu, zastanawia się nad przesyłaniem surowca do Europy nie gazociągiem, lecz w postaci gazu skroplonego (LNG).
Według wicepremiera, budowa fabryki skraplania gazu nad Morzem Czarnym może stanowić dodatek do South Stream lub alternatywę wobec tej rury. Sieczin dodał, że zakłady LNG mogą również zostać zbudowane na północy Rosji pod gaz z Półwyspu Jamalskiego.
Losy South Stream były głównym tematem środowych rozmów prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa z premierem Turcji Recepem Tayyipem Erdoganem w Moskwie. Strona turecka wciąż nie zezwoliła na ułożenie gazociągu w swojej wyłącznej strefie ekonomicznej na Morzu Czarnym. Zgodziła się jedynie, by Gazprom przeprowadził badania geologiczne i sejsmiczne wzdłuż planowanej trasy.
"Fabryka LNG jest harmonijną, integralną częścią South Stream. Jednak w wypadku, jeśli zetkniemy się z niepokonywalnymi przeszkodami w realizacji projektu, ta integralna część może stać się pełną alternatywą wobec wariantu rurociągowego" - potwierdził słowa Sieczina cytowany przez "Kommiersanta" rzecznik prasowy rosyjskiego rządu Dmitrij Pieskow.
South Stream ma prowadzić z Rosji po dnie Morza Czarnego (przez wyłączną strefę ekonomiczną Turcji) do Bułgarii, gdzie powinien się podzielić na dwie nitki: północną - do Austrii i Słowenii przez Serbię i Węgry oraz południową - do Włoch przez Grecję. Jego przepustowość ma wynieść 63 mld metrów sześciennych surowca rocznie.
Gazociąg będzie liczyć 2200 kilometrów, jeśli zostanie doprowadzony do austriackiego Baumgarten, w tym jego podwodny odcinek będzie miał 900 kilometrów. Gazprom chce oddać magistralę do użytku przed końcem 2015 roku.
Planowana jest również budowa odnogi do Chorwacji. Na razie nie wiadomo, czy zostanie poprowadzona z Serbii czy ze Słowenii.