Niestety, będą też większe skoki cen. O dwa procent więcej zapłacimy za nieprzetworzoną żywność, czyli np. ryby, warzywa, owoce, mleko, jaja. W zamian, też o dwa procent, rząd obniżył podatek na przetworzoną żywność, tj. sery, makarony, chleb, wędliny, soki, jogurty, dżemy. Przeciętna, czteroosobowa rodzina, zdaniem ekonomistów, zapłaci miesięcznie za żywność o 40 zł więcej.
Prawdziwe podwyżki dotkną w tym roku rodziców, którzy dużo więcej zapłacą za ubrania dla dzieci i szkolne podręczniki. VAT na odzież dziecięcą wzrasta z 7 do 23 proc. To wynik konieczności wprowadzenia unijnej, wyższej stawki podatku na te produkty. Z tego samego powodu więcej zapłacimy za książki, bo VAT wzrośnie tu z 0 do 5 proc. Rządowi udało się jedynie wywalczyć, że do końca kwietnia po niższej cenie będą sprzedawane książki wydrukowane w 2010 r. Ale już we wrześniu za komplet podręczników do szkoły trzeba będzie zapłacić więcej.
Niektóre sieci hipermarketów wyliczyły, że więcej pracy kosztowałaby ich zmiana metek. Dlatego drożej będzie dopiero wraz z nowymi dostawami towarów. Kupujemy więc na razie niektóre artykuły po starych cenach. Urząd Regulacji Energetyki zatwierdził też nowe taryfy za prąd. Podwyżka sięgnie od 3,8 do 7,4 proc. Nadal nie rozstrzygnięto, jakie stawki zapłacą odbiorcy ze stolicy i Górnego Śląska.
Więcej kosztować będzie także benzyna, bo oprócz wyższego VAT-u wzrośnie opłata paliwowa. W efekcie paliwo może kosztować o 5-7 groszy więcej za litr. Od maja nie będzie też ulgi w akcyzie za biokomponenty, dolewane do benzyny. A to może spowodować podwyżkę o kolejne 10-15 groszy. Krążą również pogłoski na temat podniesienia przez towarzystwa stawek obowiązkowego ubezpieczenia OC, nawet o 30 proc.
Zagrożeniem dla cen w Polsce jest także ewentualne osłabienie kursu złotego, bo w takiej sytuacji więcej zapłacimy za towary i surowce z importu - przestrzega "Metro".