Rada nadzorcza KGHM zrobiła wielki prezent zarządowi spółki. Prezes Herbert Wirth do tej pory dostawał bowiem 41 tysięcy brutto, a jego zastępca - Maciej Tybura - 34 tysiące. Teraz ich pensje podwojono.

Związkowcy są oburzeni. "Decyzje te są bulwersujące dla pracowników, noszą znamiona prowokacji i wywołają kolejne niepokoje w Polskiej Miedzi. Nie można tego nazwać pazernością, bo to słowo jest za delikatne" - napisał w liście, do którego dotarła "Gazeta Wyborcza", Józef Czyczerski, szef zakładowej "Solidarności". Do tego związkowcy twierdzą, że szefowie spółki siedzą w zarządzie firm zależnych od KGHM i tam zarabiają tysiące złotych.

Reklama

Nic więc dziwnego, że robotnicy szykują się do strajku. Zwłaszcza, że od kilku lat domagają się drobnych podwyżek, wynoszących zaledwie 300 złotych miesięcznie.

Jak jednak tłumaczy zarząd firmy, podwyżki prezesom się należały, bo zarabiają mniej niż inni, giełdowi prezesi, a zyski spółki biją rekordy. Tymczasem podwyżki dla robotników będą przyznane tylko tym, którzy pracują najlepiej. O wyższych pensjach dla całej załogi, związkowcy mogą zapomnieć.