Notowania euro/dolara nie utrzymały w piątek dobrej passy, a przełamanie strefy 1,2650-1,2662 uruchomiło większą podaż. Niewykluczone, że część inwestorów zaczęła się też obawiać wyraźniejszej korekty ostatnich silnych wzrostów na Wall Street. W efekcie EUR/USD w pewnym momencie spadł w okolice 1,2610. Jednak dopóki na amerykańskiej giełdzie rzeczywiście nie zagoszczą spadki, trudno będzie w najbliższych godzinach zejść poniżej 1,2600 na EUR/USD. Niemniej prawdopodobieństwo osiągnięcia wyznaczanych wcześniej okolic 1,2550 jest wciąż duże.

Reklama

Głównym pytaniem, jest jednak teraz to, czy można będzie to uznać za wstęp do większej korekty EUR/USD? I w tym miejscu istotniejsza będzie odpowiedź na inną kwestię – czy dobry sentyment na giełdach utrzyma się w momencie, kiedy coraz więcej spółek w USA zacznie publikować swoje wyniki za II kwartał. Wskazuje się, że mogą być one dobre, tylko czy aby część firm jednocześnie nie obniży swoich prognoz na drugą połowę 2010 i pierwszą połowę 2011 r.? Bo ostatnie dane makro dla USA wskazują, że ożywienie może zostać wyhamowane. W sytuacji powrotu spadków na Wall Street i zejścia poniżej 1.040 pkt. na S&P 500, powrót do wyraźnie mocniejszego dolara jest dość prawdopodobny.

Analogicznie taka sytuacja doprowadziłaby do osłabienia złotego. Czy, zatem dzisiaj mieliśmy dołek na dolar/złotym w okolicach 3,20 zł, a na euro/złotym właśnie jesteśmy jego świadkami? To pokaże przyszły tydzień, ale niewątpliwie perspektywa do dalszego umocnienia złotego zaczęła się zawężać. I to niezależnie od kilku publikacji makro, które są planowane w przyszłym tygodniu - we wtorek poznamy dane o czerwcowej inflacji CPI i bilansie C/A w maju, w środę dynamikę podaży pieniądza M3, a w piątek dane o płacach i wynagrodzeniu.

EUR/USD: Po przełamaniu 1,2662 poziom ten stał się oporem. Wsparcia można znaleźć na 1,2600-1,2611. Ujęcie 4-godzinowe przepowiada głębszy ruch w dół. Testowanie 1,2550 jest, zatem możliwe, ale przy wsparciu ze strony zniżkujących giełd.