Kreml początkowo upierał się, by do Polski wysłać tylko rosyjskich inspektorów. Prezydent Władimir Putin wielokrotnie podkreślał, że konflikt mięsny nie jest sporem między Rosją a Unią, lecz między Rosją a Polską. Ale Unia musiała zaangażować się w ten spór. Warszawa bowiem zagroziła, że jeśli embargo na nasze mięso nie zostanie przez Rosjan zniesione, polski rząd zablokuje powstanie jednej z najważniejszych umów gospodarczych dla całej Europy - umowy o partnerstwie i współpracy między UE i Rosją.
Dzięki naszemu uporowi, Unia zaczęła bardziej stanowczo opowiadać się za zniesieniem embarga. Polska wciąż podtrzymuje swoje weto i nie wyraża zgody na rozpoczęcie negocjacji w sprawie umowy o partnerstwie między UE i Rosją, a umowa ta jest potrzebna Unii jak nigdy. Chodzi głównie o zapisanie w niej klauzuli o bezpieczeństwie dostaw rosyjskich surowców energetycznych (bo dostawy te, jak pokazała niedawno Rosja, mogą być w każdej chwili przerwane).
Rzecznik Komisji Europejskiej Philip Tod tak skomentował decyzję o wysłaniu do polskich masarni wspólnej rosyjsko-unijnej komisji kontrolnej: "Byliśmy zawsze ostrożni w rozbudzaniu wielkich nadziei co do zniesienia embarga. Ale jedno jest pewne - udało nam się porozumieć z Rosjanami w sprawie procesu, który może doprowadzić do zniesienia embarga".
Jeszcze w styczniu w polskich masarniach pojawią się urzędnicy z Brukseli i Moskwy, którzy sprawdzą świeżość i dokumenty naszych kiełbas oraz szynek. To dobry krok w kierunku zniesienia embarga na import polskiego mięsa do Rosji i sukces dyplomatyczny Unii. Taka wspólna inspekcja uniemożliwi Rosjanom pisanie kłamliwych raportów pokontrolnych.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama