Tak źle jeszcze w Airbusie nie było. Nie dość, że firma ma kłopoty finansowe, to jeszcze uciekają z niej przyszli kontrahenci, którzy mieli ocalić ją od zagłady. Airbus nie był w stanie w terminie oddać Fedeksowi samolotów, bo nie miał na to pieniędzy. "Nie możemy czekać. Rynek przewozu lotniczego rośnie i musimy mieć czym wozić ludzi" - tłumaczą władze Fedeksu.

Już wiadomo, że nowe maszyny wybuduje dla nich Boeing. Niewykluczone, że wkrótce będzie współpracować z kolejną firmą, która zastanawia się nad zakończeniem współpracy z bankrutującym koncernem samolotowym. Chodzi o United Parcel Service (UPS), znaną także u nas z doręczania paczek.

Jeśli UPS odejdzie, Airbus sobie nie poradzi. "Wycofanie Fedeksu było dostatecznie dużym ciosem. To potężna strata" - przyznaje ekspert lotnictwa Heinrich Großbongardt, śledzący losy podupadłego giganta.

Najbardziej prawdopodobny scenariusz jest taki: Airbus będzie zamykać fabryki, rozsiane po świecie. Na pierwszy ogień pójdzie zakład w Hamburgu, gdzie miałyby być produkowane maszyny dla Fedeksu. A jeśli szybko nie znajdzie się inwestor z setkami milionów dolarów na koncie, Airbusy mogą zniknąć z nieba.





Reklama