Po trzech latach ciężkiej pracy John Snow musiał odejść. Nie pomogło mu to, że - jak się o nim mówiło - był lojalnym żołnierzem amerykańskiej administracji. Snow podróżował po kraju, by w imieniu Busha przekonywać, że gospodarka ma się dobrze. Mimo to nie cieszył się wystarczającym zaufaniem prezydenta i już!
Dla amerykańskich finansistów najważniejsze jest to, by minister finansów był najbardziej zaufanym człowiekiem prezydenta. Przynajmniej w kwestiach gospodarczych. Osób, które nie cieszą się specjalnymi względami u Busha, finansiści nie traktują poważnie!
Następca Snowa, Henry Paulson, zdecydowanie jest człowiekiem prezydenta. Bush ufa mu bezgranicznie. Paulson od 1999 roku jest prezesem banku inwestycyjnego Goldman Sachs. Na dodatek może poszczycić się tym, że już bywał na salonach Białego Domu - w 1972 roku znalazł się w ekipie doradców ówczesnego prezydenta, Richarda Nixona. Właśnie to doświadczenie podkreślił Bush ogłaszając nominację Paulsona.
Czy było to sprawiedliwe, czy nie, John Snow musiał oddać stołek ministra finansów USA. Mimo że się starał jak mógł, nie zdołał przekonać George'a Busha, że jest mu całkowicie oddany. Na jego miejsce prezydent natychmiast powołał swojego człowieka - Henry'ego Paulsona.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama