Negocjacje toczyły się od sierpnia tego roku i były reakcją na rosnące ceny paliw, zmuszające przewoźników do podwyżki cen biletów i zmniejszający się ruch pasażerski. Choć zarówno British Airways jak i Qantas przyznały, że w dluższej perspektywie fuzja przyniosłaby im korzyści to jednak obecnie byłaby trudna do przeprowadzenia. Przeszkodą są równoległe rozmowy BA o przejęciu hiszpańskiej Iberii.– Możemy uczestniczyć tylko w takiej transakcji, w wyniku której zyskają nasi akcjonariusze – mówi Alan Joyce, prezes Qantas.
Dla australijskich linii udział w firmie powstałej z połączenia trzech przewoźników byłby nie do przyjęcia z powodów biznesowych i prawnych. Joyce nie chce by Qantas obciążały zobowiązania socjalne Iberii, z drugiej zaś strony formalne warunki stawia prawo australijskie. Stanowi ono, że większościowym właścicielem Qantas (co najmniej w 51 proc.) powinien pozostać rząd Australii, dwie trzecie zarządu firmy mają stanowić obywatele tego kraju, w Australii ma się też mieścić jej siedziba.– Tylko jedna z fuzji może dojść do skutku – uważa prezes Qantas. Ani BA ani Qantas nie zadeklarowały powrotu do negocjacji.