Bank Światowy ostrzega, że części krajów rozwijających się mocno dadzą się we znaki kryzysy walutowe i upadki banków, i to nawet wówczas, gdy zaczną działać narodowe programy wsparcia, ponieważ raz zachwane zaufanie na rynkach finansowych trudno będzie odbudować. Płynące do tych krajów strumienie kapitałów będą szybko wysychać, spadnie poziom inwestycji, pogorszy się koniunktura w światowym handlu.

Reklama

Niemniej perspektywy wzrostu w tych krajach są w dłużej perspektywie nadal silne i w efekcie około roku 2015 światowa strefa ubóstwa znacznie się zmniejszy. Za mniej niż 1,25 dolara dziennie będzie wówczas żyło jedynie 15 proc. mieszkańców globu, gdy w 2005 roku w takiej sytuacji był co czwarty.

Podobny rozwój sytuacji w światowej gospodarce kreśli ONZ. "Dzień po dniu zbliżamy się do scenariusza pesymistycznego" - stwierdził w BBC News Rob Vos, główny ekonomista w Sekretariacie ONZ i współautor raportu World Economic Situation and Prospects 2009. Ten pesymistyczny scenariusz zakłada ledwie 0,4-procentowy wzrost gospodarczy na świecie, prognoza najbardziej optymistyczna mówi o 1,4 proc. Dla porównania: wzrost tegoroczny sięgnie 2.5 proc., zaś zeszłoroczny wyniósł 3.8 proc.

Zdaniem Vosa, największe gospodarki świata nie szybko powrócą na ścieżkę znaczącego wzrostu, nawet jeśli powodzeniem zakończą się stymulacyjne programy pomocy ze strony rządów.

ONZ publikuje raport w styczniu każdego roku. Wydanie najnowszego przyśpieszono w związku ze zbliżającą się ONZ-owską Konferencją Finanse dla Rozwoju w stolicy Kataru w Dosze. Ma ona wypracować nowe formy pomocy dla krajów rozwijających się w sytuacji, gdy kraje bogate mogą ją ograniczyć z powodu narastającej recesji.