"Kto chce, niech kupuje w święta. Kto nie, niech zostanie w domu. Ludzie muszą mieć wybór. Zamierzamy całkowicie znieść ustawę o zakazie handlu w święta" - mówi "Gazecie Wyborczej" Zbigniew Chlebowski, wskazywany przez PO jako kandydat na ministra finansów lub gospodarki.

Reklama

Deklaracja PO może zaskakiwać, bo zakaz handlu w święta - wprowadzony przez PiS w trosce o kobiety wychowujące dzieci - jeszcze nawet nie wszedł w życie. 1 listopada ma być pierwszym dniem, gdy za ladą i w kasie nie będą mogły sprzedawać osoby zatrudnione na podstawie umowy o pracę. Partia Donalda Tuska chce całkiem pogrzebać świąteczny zakaz handlu, bo jest oburzona zamieszaniem wokół stacji benzynowych - pisze "GW".

Czy jednak PO cokolwiek wskóra? Jeśli prezydent postawi weto, pomysły PO spalą na panewce - uważa "GW".

W poniedziałek resort pracy podał na swoich stronach internetowych, że oprócz super- i hipermarketów w święta nie mogą pracować także stacje benzynowe. To by oznaczało, że Polacy mieliby problemy z podróżą 1 listopada na rodzinne groby. Prawo jest tutaj jasne - mówiła "Gazecie" we wtorek minister pracy Joanna Kluzik-Rostkowska. Dodawała jednak, że jej resort usiłuje znaleźć jakieś kruczki prawne, które pozwolą kierowcom zatankować 1 listopada. Prosiła o cierpliwość do piątku.

Reklama

Państwowa Inspekcja Pracy pod naciskiem ministerstwa rozwiązanie znalazła już w środę. "Stacje mogą działać w święta. Nie będziemy ich kontrolować" - zapewnia Roman Giedrojć, zastępca głównego inspektora pracy. "Stacje benzynowe są placówkami użyteczności publicznej, a te w święta działać mogą" - twierdzi Giedrojć.

Inspektor wie, że istnieją wobec przepisu "wątpliwości interpretacyjne", ale ten problem, jego zdaniem, powinien rozwiązać sąd. A najlepiej Trybunał Konstytucyjny - czytamy w "GW".