Państwo ma oddać 140 miliardów złotych, tymczasem rząd zabiera pieniądze z FUnduszu Reprywatyzacyjnego, z któego wypłacane są odszkodowania wywalczone przez ofiary PRL-u w sądach, aż miliard złotych - oburza się portal money.pl

Reklama

Według ministrów pieniądze zgromadzone dla byłych właścicieli to idealne źródło łatania dziury budżetowej - wpływają na niego regularnie środki, do tego więcej do tego funduszu wpływa, niż jest wypłacane. Nic więc dziwnego, że chcą się do tych pieniędzy jak najszybciej dobrać. Dziś zgodę na te plany będzie głosował Sejm. Do tego władze chcą nie tylko środki przejąć, ale także zmniejszyć wpływy na tę rezerwę. Bo planują, by zamiast 5 procent zysku z prywatyzacji trafiało tam tylko 1,5 procenta.

Na planach Tuska i jego ministrów suchej nitki nie zostawiają ekonomiści i prawnicy. "Te zobowiązania to przecież też dług publiczny, tylko ukryty. Kiedyś będzie je trzeba spłacić" - tłumaczy w money.pl profesor Stanisław Gomułka. "Zabieranie pieniędzy na spłatę jednego długu publicznego, by pokryć inny, to błędne koło. To nie jest żadne rozwiązanie" - krytykuje pomysły rządu.