Związki zawodowe PLL LOT podejrzewają, że prezes spółki chce doprowadzić do upadłości firmy, a jej aktywa przenieść do EuroLotu, spółki obsługującej obecnie loty krajowe. Celem takiej operacji miałoby być odchudzenie liczącej 3,6 tys. osób załogi.

Reklama

Podobny scenariusz latem zeszłego roku Sebastian Mikosz, prezes PLL LOT, przećwiczył w przypadku LOT Ground Services, spółki z grupy lotniczej, zajmującej się obsługą naziemną samolotów. Najpierw ogłoszono upadłość tej firmy, potem powołano nową spółkę, która wydzierżawiła od syndyka sprzęt, i do której trafiła tylko część pracowników. Nowa spółka LS Service pozbyła się długów i jednej czwartej załogi.

"Linia lotnicza to nie spółka obsługująca samoloty. Jeżeli zarząd zdecyduje się na taki krok ryzykuje nawet utratą licencji" - uważa Zbigniew Sałek, wiceszef Międzynarodowego Stowarzyszenia Menedżerów Lotnisk.

Jednak według związkowców LOT, pragnących zachować anonimowość, właśnie ten wariant restrukturyzacji narodowego przewoźnika może nabrać rozpędu już w drugiej połowie marca, gdy sąd pracy rozstrzygnie, czy w sporze o zakładowy układ zbiorowy pracy mają rację pracownicy, czy zarząd spółki. Związkowcy są pewni, że to oni wygrają i już zapowiadają ostrą walkę o swoje.

>>> Czytaj więcej: Związkowcy: już za miesiąc LOT może być bankrutem

p