Rząd koryguje prognozy. Płace wzrosną, ale wolniej
Ministerstwo Finansów, opracowując projekt budżetu na 2026 rok, zaktualizowało założenia dotyczące inflacji i wzrostu wynagrodzeń. W porównaniu z wcześniejszymi przewidywaniami, inflacja ma być niższa – 3 proc. zamiast 3,8 proc. Obniżki taryf gazowych oraz bieżące dane z rynku wpłynęły na tę korektę.
Jednocześnie zrewidowano prognozę wzrostu wynagrodzeń. Zamiast planowanego wcześniej skoku o 7,6 proc., ma to być 6,7 proc. Przeciętne wynagrodzenie w 2026 roku ma wynieść 9420 zł brutto, a już rok później przekroczyć 10 tys. zł.
Statystyki nie pokazują prawdy o zarobkach Polaków?
Choć dane Głównego Urzędu Statystycznego pokazują, że przeciętne wynagrodzenie w czerwcu tego roku wynosiło 8881,84 zł brutto – co oznacza 9-procentowy wzrost rok do roku – eksperci związkowi podkreślają, że ten wskaźnik niewiele mówi o realnych zarobkach większości Polaków.
– Przeciętne wynagrodzenie nie ma nic do tego, ile się średnio zarabia. By to wiedzieć, musimy spojrzeć na medianę. Na przykład w styczniu tego roku mediana wynosiła 6882 zł brutto. Jeśli przekształcimy to w netto to widzimy, że nie jest to majątek – komentuje Grzegorz Sikora z Forum Związków Zawodowych.
6882 zł brutto to około 5 tys. zł "na rękę". Sikora uważa, że przeciętna pensja powinna być wyznacznikiem wynagrodzeń dla osób o wysokich kwalifikacjach, a nie punktem odniesienia do ogólnych analiz.
Płaca minimalna zbyt niska? Rząd ignoruje unijne wytyczne
Jednym z kluczowych punktów sporu jest sposób wyliczania płacy minimalnej. Choć rząd nie podał wprost jej wysokości w 2026 r., z danych wynika, że ma ona wynieść 4806 zł brutto – co stanowiłoby 51 proc. prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia. Związkowcy alarmują jednak, że gdyby rząd wdrożył unijną dyrektywę o adekwatnych wynagrodzeniach, minimalna pensja powinna wynosić aż 5181 zł – czyli o 375 zł więcej.
Dyrektywa miała zostać wdrożona do listopada 2024 roku. Choć Ministerstwo Rodziny zapowiadało wprowadzenie nowych zasad naliczania płacy minimalnej już od 2026 roku, do dziś nie podjęto żadnych konkretnych działań legislacyjnych w tym zakresie.
– To kuriozalna sytuacja, który środowiska polityczne, które na sztandarach niosły hasła praworządności, przestrzegania unijnych standardów, nie są w stanie zaimplementować najbardziej potrzebnej dyrektywy – mówi "Faktowi" Grzegorz Sikora. –Wciąż mamy do czynienia z patologią, kiedy minimalne wynagrodzenie podbija się dodatkami i premiami. Szkoda, że co innego mówi się na wiecach wyborczych, a co innego robi. Ta narracja pokazuje, że projekt wdrażający dyrektywę jest nie tyle w zamrażarce, co w krematorium – dodaje.
Rząd ustala minimalne wynagrodzenie samodzielnie
W tym roku to rząd, bez porozumienia ze związkami zawodowymi, samodzielnie ustali wysokość płacy minimalnej na 2026 rok. Propozycja rządu jest niższa niż postulaty związków zawodowych. Trzy największe centrale – NSZZ "Solidarność", OPZZ i Forum Związków Zawodowych – wnioskowały o 5015 zł brutto.
Dziś minimalna pensja wynosi 4666 zł. Różnica między propozycją rządową a żądaniami związkowców to zaledwie 190 zł. – To '90 gr wstydu' dziennie – komentują związkowcy, zarzucając rządowi brak realnej troski o poziom życia pracowników.