Temat podwyżek jest jednak kontrowersyjny. Aż 47 proc. wyborców partii rządzącej jest zdania, że parlamentarzyści powinni zarabiać tyle samo, co teraz, albo mniej.
Polacy nie są też nadmiernie szczodrzy, jeśli chodzi o wiceministrów ‒ i to mimo że to głównie tych urzędników wskazywano w dyskusjach nad podwyżkami jako tych, którzy zarabiają nieadekwatnie w stosunku do ponoszonej odpowiedzialności. I tak niemal co trzeci badany sądzi, że zarobki wiceministrów nie powinny się zmienić.
Względnie największy poziom akceptacji dla podwyżek jest w przypadku prezydenta RP. Tu aż niemal 42 proc. badanych byłoby skłonne zaakceptować wzrost uposażenia dla głowy państwa (tak by zarobki wynosiły między 13 a 17 tys. zł). Ponad 36 proc. zostawiłoby wynagrodzenie na obecnym poziomie; propozycje obniżki cieszą się wyraźnie mniejszym poparciem.
‒ Politycy, a zwłaszcza posłowie, to nie jest najwyżej oceniana grupa zawodowa, a więc nie jesteśmy skłonni płacić im więcej. Z prezydentem jest inaczej, to pierwszy obywatel, nasza wizytówka ‒ tłumaczy Marcin Duma z United Survey. ‒ Warto odnotować, że w sondażu pytaliśmy o zarobki dla prezydenta, a nie konkretnie dla Andrzeja Dudy. Gdyby tak było, wyniki mogłyby wyglądać inaczej ‒ zastrzega.