Bez kosztów obsługi długu Grecja wypracowałaby nadwyżkę budżetową. Władze zaś argumentują, że już teraz widać wyraźną poprawę wskaźników gospodarczych i bankructwo nie jest konieczne, by odbić się od dna.
W nocy z niedzieli na poniedziałek parlament po burzliwej dyskusji przyjął narzucony przez przedstawicieli trojki, czyli Komisji Europejskiej, EBC i MFW, program cięć, który otwiera drogę do przekazania Atenom 130 mld euro w ramach drugiego planu pomocowego. Przez całą noc na zewnątrz parlamentu trwały zamieszki przeciwników planu. Podpalono 45 budynków, a w trakcie bitwy z policją 74 osoby zostały ranne.
Grecy bowiem zdecydowanie przeciwstawiają się polityce rządu Lukasa Papadimosa. Według ostatnich sondaży 79 proc. Greków jest przeciwko zgodzie na układ, który przewiduje m.in. 20-proc. redukcję płacy minimalnej, likwidację 13. i 14. pensji czy falę zwolnień w budżetówce. 48 proc. uważa, że bankructwo jest najlepszym wyjściem dla Aten, za cięciami w zamian za bailout opowiada się 38 proc. Zwolennicy niewypłacalności argumentują, że dzięki przeprowadzonym już cięciom Grecja wyszłaby na prostą, gdyby nie gigantyczne koszty obsługi długu szacowanego na 170 proc. PKB. Po ich odjęciu grecki budżet zamknąłby się nadwyżką.
Rząd odrzuca tę argumentację. Zdaniem ekipy Papadimosa ogłoszenie bankructwa mogłoby oznaczać pogłębienie chaosu i upadek greckiego sektora bankowego. Przedstawiciele władz podają też własne liczby dowodzące, że już teraz widać pozytywne dla gospodarki efekty dotychczas wprowadzonych cięć. Grecja odrobiła już 50 proc. utraconej w latach 2000 – 2009 konkurencyjności liczonej w stosunku kosztów pracy do średniej europejskiej (spadły ze 115 proc. do 107 proc.).
Reklama
Od 2008 r. znacznie poprawił się też bilans na rachunku obrotów bieżących: deficyt zmalał z 14,9 proc. do 9,4 proc., a gdyby wyłączyć z niego koszty obsługi zadłużenia i sprowadzane z zagranicy surowce energetyczne, w zeszłym roku na rachunku osiągnięto by stan równowagi. Tymczasem to właśnie wzrost deficytu handlowego był jedną z przyczyn popadnięcia Aten w spiralę zadłużenia. Ogłoszenia bankructwa, w obawie przed skutkami dla europejskiego systemu bankowego, wolałaby też uniknąć reszta UE. Do środy, gdy ministrowie finansów Eurolandu mają podjąć decyzję o drugim bailoucie, Grecy muszą jeszcze przedstawić plan pokrycia 325 mln euro tegorocznej dziury budżetowej.
Reklama