Diler walutowy z banku BPH Marek Cherubin powiedział PAP, że NBP pokazał już, iż potrafi bronić kursu złotego na określonym poziomie. Według Cherubina dotychczas był to poziom 4,5 zł za euro. Nie powinien on zostać przekroczony.

Reklama

"Bank centralny i Ministerstwo Finansów (poprzez sprzedaż euro za pośrednictwem Banku Gospodarstwa Krajowego - PAP) mogą bronić określonych poziomów. Koniec roku nie sprzyja wielkim atakom, sprzyja raczej wzmocnieniu złotego" - powiedział Cherubin.

Wskazał, że zwykle pod koniec roku raczej sprzedaje się waluty, a nie wyprzedaje złotego. Poza tym od drugiej połowy grudnia rynek walutowy niemal zamiera - część banków jest mniej aktywna.

Według Cherubina, 74 mld euro rezerw NBP to duża suma na ewentualne interwencje. "Na razie wystarczy sama obecność banku centralnego na rynku. NBP nie musi sprzedawać wielkiej kwoty, aby osiągnąć pożądany skutek. Trudno powiedzieć, czy to by wystarczyło w przypadku jakiejś wielkiej katastrofy, ale trudno sobie taką wyobrazić. Nie widzę takiego zagrożenia, aby bank centralny miał uruchomić aż takie zasoby" - powiedział.

Natomiast zdaniem dilera walutowego z BNP Paribas Jana Koprowskiego, scenariusz ataku na złotego jest hipotetycznie możliwy, ale ostatecznie będzie zależał od tego, co będzie się działo na rynkach. "Jeżeli na rynkach będzie panował względny spokój, to nikt o zdrowych zmysłach w takich warunkach nie będzie próbował się mierzyć z bankiem centralnym. To jest z góry skazane na niepowodzenie" - powiedział.



Według Koprowskiego przy kolejnej odsłonie kryzysu możliwy byłby atak na poziom 4,5-4,6 zł za euro, ale nie wyżej. "Atak na 5 zł nam nie grozi" - uważa diler.

Reklama

Zgodnie z ostatnimi danymi NBP oficjalne aktywa rezerwowe banku centralnego wzrosły we wrześniu 2011 roku o 18,2 mln euro do 74 mld 94,9 mln euro. To kwota rekordowa. Na koniec 2010 r. aktywa NBP wyniosły 69,9 mld euro, rok wcześniej 55,2 mld euro. Na koniec 2008 r. bank centralny dysponował rezerwami w wysokości 44,1 mld euro, a w grudniu 2005 r. - 35,9 mld euro.

NBP tłumaczy, że znaczącym powodem wzrostu rezerw dewizowych były środki finansowe z UE denominowane w euro, które były w ramach operacji Ministerstwa Finansów wymieniane na złote w NBP.

Bank wyjaśnił, że interwencje walutowe stanowią jeden z instrumentów prowadzenia przez NBP polityki kursowej, a decyzje w tym zakresie podejmuje zarząd banku. Nie wymagają one ani zgody, ani opinii ministra finansów, jednak NBP ma do tego prawo, jeśli uzna za zasadne przeprowadzenie takich konsultacji lub uzgodnień.

W środę agencja Bloomberg cytowała prof. Zytę Gilowską z Rady Polityki Pieniężnej, która powiedziała, że pod koniec roku polscy decydenci powinni się spodziewać możliwego "ataku na złotego". Jej zdaniem rynki zechcą bowiem przetestować determinację władz do utrzymania długu publicznego do PKB na poziomie poniżej 60 proc., wyznaczonym przez UE.