Jak poinformował Poser na piątkowej konferencji, w 2011 r. wzrost PKB wyniesie 3,6 proc., inflacja - 4,4 proc., a bezrobocie - 11,8 proc. Ekonomista prognozuje też, że na koniec 2011 r. euro będzie kosztowało 4,10 zł, dolar - 3,15 zł, a frank szwajcarski 3,40 zł., w 2012 r. polska waluta będzie się z kolei umacniać: euro będzie kosztowało 3,90 zł, dolar - 2,80 zł, a frank szwajcarski - 3 zł.

Reklama

Zaznaczył, że polska gospodarka rozwija się dobrze i radzi sobie lepiej, niż gospodarki innych krajów tej części Europy. "Polska gospodarka w 2011 spowolniła, ale odbicie nastąpi już w 2012 r. (...) Szczególnie duże wrażenie robią dane dotyczące wzrostu PKB. W czasie kryzysu wzrost PKB nie spadł poniżej zero proc., co pokazuje odporność tego kraju. Ta odporność pozwoli Polsce utrzymać trend wzrostowy w kolejnych latach" - zaznaczył.

Zwrócił też uwagę na możliwość obniżenia stóp procentowych w Polsce. "Myślę, że (prezes NBP - PAP) Marek Belka bardzo wyraźnie powiedział, iż jest gotowy ciąć stopy procentowe w razie potrzeby. Przeprowadził pewne interwencje na rynku, kontroluje stopę inflacji. (...) Jest więc jasnym, że jeśli wzrost spowolni, Belka nadal będzie w stanie stymulować wzrost poprzez cięcie stóp procentowych" - zauważył. Podkreślił, że robi wrażenie też fakt, że udział eksportu w polskim PKB wzrósł bardzo silnie w ciągu ostatnich lat.

"Przed nami wybory w Polsce, w niedzielę. Badania pokazują, że prawdopodobnie rząd Donalda Tuska utrzyma władzę, więc prawdopodobnie (minister finansów - PAP) Jacek Rostowski będzie miał za zadanie w przyszłości obniżenie deficytu budżetowego i ustabilizowanie długu publicznego" - zaznaczył. Dodał, że aby obniżyć deficyt budżetowy prawdopodobnie przyszły rząd zdecyduje się podwyższyć podatki. "Myślę, że każdy rząd po wyborach zdecyduje się na podwyżkę podatków. Ale doświadczenie i analizy Międzynarodowego Funduszu Walutowego pokazują, że lepiej reagować cięciami wydatków niż podwyżkami podatków" - powiedział.

Poser uważa, że obecnie strefa euro stoi przed dylematem "wzrost gospodarczy czy wiarygodność". "Jeśli bowiem rząd danego kraju wprowadzi program oszczędnościowy, tempo wzrostu gospodarczego w tym państwie spadnie, w przeciwnym jednak razie jego rating zostanie obniżony przez międzynarodowe agencje ratingowe. Widać to na przykładzie Finlandii, która nie obniżając deficytu budżetowego utrzymała wzrost gospodarczy na poziomie 6 proc. pomiędzy drugim kwartałem 2009 a pierwszym kwartałem 2011, podczas gdy Grecja i Irlandia stosując radykalne cięcia budżetowe zanotowały ujemne tempo wzrostu gospodarczego w analogicznym okresie" - wskazał.

Zauważył też, że dopóki problemy gospodarcze dotyczyły niewielu krajów UE, sprawdzał się mechanizm stabilizacyjny strefy euro, kiedy jednak kryzys rozprzestrzenił się na kolejne państwa, coraz trudniej było utrzymać równowagę. "Jej przywrócenie wymaga odważnych decyzji politycznych, a także pomocy Europejskiego Banku Centralnego, który nie tylko jest w stanie zwiększyć ilość pieniądza w obiegu, lecz również udzielić pomocy bankom czy wspomóc kredytowo Europejski Fundusz Stabilizacji Finansowej" - zaznaczył.

Jego zdaniem, jeśli politycy europejscy nie zareagują, obawy o system bankowy będą rosły, co spowoduje spadek zaufania i wzrost kosztów pieniądza na rynku międzybankowym. W takiej sytuacji - uważa Poser - konieczny będzie plan dekapitalizowania baków, gdyż w przeciwnym razie strefa euro może pogrążyć się w kryzysie, który przeniesie się do USA.

Reklama

Ekonomista uważa, że w obecnej sytuacji ekonomiczne można wymienić tyle samo powodów do sprzedawania, co i do kupowania papierów wartościowych. Wśród tych pierwszych wymienił m.in. słabnący wzrost gospodarczy i rozczarowujące zwroty z inwestycji. Natomiast wśród powodów skłaniających do inwestowania wymienił m.in. atrakcyjne wyceny i wsparcie banków centralnych dla gospodarek.

"W krótkim czasie bank Sarasin doradza kupno papierów wartościowych, by zyskać na mini-trendach wzrostowych, w średnim radzi poczekać do końca roku na poprawę sytuacji. Zaś inwestorzy mający długi horyzont inwestycyjny mogą już teraz rozejrzeć się za potencjalnymi okazjami" - podkreślił.

Na koniec czerwca 2011 roku całkowita wartość aktywów zdeponowanych przez klientów, jakimi zarządzała Grupa Sarasin z centralą w Bazylei, wynosiła 101,6 mld franków szwajcarskich. Większościowym udziałowcem Grupy jest holenderski bank Rabobank.