Brytyjski bank HSBC zalecił swoim klientom poszukującym bezpiecznych lokat inwestowanie w koronę norweską i szwedzką jako alternatywę dla szwajcarskiej waluty. To jednak wywołało irytację w Oslo, bo korona od początku roku już umocniła się o 4,5 proc., sprawiając kłopoty norweskim eksporterom.
Dlatego minister finansów Sigbjoern Johnsen i prezes banku centralnego Oeystein Olsen zapowiedzieli, że podejmą zdecydowane działania dla powstrzymania dalszej aprecjacji korony.
Norweska gospodarka pod wieloma względami jest podobna do szwajcarskiej. To trzeci najbogatszy kraj świata (53 tys. dolarów na mieszkańca), z umiarkowanym długiem (60 proc. PKB) i relatywnie niewielkim (3,5 proc. PKB w 2011 roku) deficytem budżetowym. Norwegia ma duże rezerwy walutowe dzięki dochodom z eksportu ropy i gazu.
Z kolei minister finansów Japonii Jun Azumi zapowiedział, że Tokio jeszcze bardziej zwiększy interwencje na rynku walutowym dla osłabienia jena. Tylko w sierpniu przeznaczono na to aż 58 mld dolarów. Minister finansów Brazylii Guido Mantega uznał natomiast, że w przypadku gdyby dalsze obniżanie stóp procentowych nie wystarczyło do powstrzymania aprecjacji brazylijskiej waluty, konieczne będzie wprowadzenie administracyjnych kontroli operacji walutowych oraz nałożenie na nie opłat fiskalnych.
Reklama
Jeśli kolejne banki centralne na świecie będą się starały osłabić swoje waluty, to może to doprowadzić do otwartej wojny walutowej – uważa David Bloom, analityk londyńskiego oddziału HSBC.
Reklama