Rozpoczynający się tydzień będzie szczególnie ważny dla Grecji. Po serii obrad i spotkań europejskich urzędników, ministrów i polityków pora na wiążące posunięcia ateńskiego rządu. Chodzi tutaj oczywiście o głosowanie w sprawie 5 letniego planu oszczędnościowego opiewającego 28,4 mld euro, którego zatwierdzenie jest niezbędne do otrzymania piątej transzy pakietu pomocowego.

Reklama

Dziś rozpoczyna się pierwsze sesja trzydniowego posiedzenia ateńskiego parlamentu, którego zwieńczeniem będzie środowe głosowanie. Zaproponowane reformy obejmują m.in.: cięcia płac w administracji publicznej, wzrost podatków, zmniejszenie wydatków na obronę i budżetu inwestycji publicznych. Do tego wprowadzony będzie tzw. "podatek solidarnościowy", wynoszący do 2015 r. od 1 do 4 proc., wzrost podatków od luksusu (samochody luksusowe, jachty, baseny), a także od gazu, wyrobów tytoniowych, wzrost opłat za dowody rejestracyjne oraz wzrost VAT do 23 proc. na wybrane produkty. Plan zawiera także śmiały program prywatyzacji, na ok. 50 mld euro do 2015 r., obejmujący prywatyzację poczty, portów i lotnisk, loterii i sektora energetycznego. Zaostrzone zostaną kryteria przyznawania zasiłków socjalnych i zasiłków dla bezrobotnych oraz zmniejszenie niektórych dodatków emerytalnych.

Bliższe przyjrzenie się zaplanowanym reformom pozwala nieco inaczej spojrzeć na sytuację mieszkańców Grecji, którzy stanowczo opierają się wprowadzeniu wyżej wymienionych zmian. Na wtorek i środę dwie największe federacje związków zawodowych w Grecji, ADEDY (sektor państwowy) i GSEE (sektor prywatny) zapowiedziały 48 godzinny strajk generalny. W jego efekcie może powtórzyć się scenariusz sprzed dwóch tygodni, kiedy to na fali ostrych protestów w Atenach nastroje na giełdach pogorszały się i w efekcie euro traciło.

Biorąc pod uwagę, że kurs EUR/PLN jest ponownie w tym samym miejscu co 16 czerwca, można wywnioskować, że międzynarodowe rynki czekają na stanowcze rozwiązanie problemu greckiego, bez którego trudno będzie o kolejne wzrosty tylko na fali nadziei i pozytywnych oczekiwań. Dlatego jeżeli środowe głosowanie nie przebiegnie po myśli premiera Papandreu, to kurs euro może gwałtownie się osłabić, a frank szwajcarski poszybuje na nowe rekordowe poziomy.

Reklama

Złoty polski rozpoczyna tydzień od delikatnych spadków. O godzinie 9.00 nasza waluta nieznacznie traciła w stosunku do dolara, euro i franka. Euro jest na drodze do powrotu do ceny 4 złotych, a kurs franka szwajcarskiego utrzymuje się na granicy rekordowego poziomu, od którego dzieli go teraz jeden grosz. Możliwe jest, że jego przekroczenie otworzy drogę do wzrostów pary CHF/PLN do poziomu 3,40. Z Polski nie napłynął dziś ani jutro żadne dane makroekonomiczne, stąd inwestorzy skupiać się będą przede wszystkim na doniesieniach zza granicy.