Prowizorium budżetowe UE spowoduje problemy dla państw otrzymujących unijną pomoc, jeżeli będzie trwać długo, np. cały rok - uważa sprawozdawczyni Parlamentu Europejskiego ds. budżetu 2011 Sidonia Jędrzejewska (PO)."Jeżeli tylko styczeń, luty i marzec 2011 roku będą czasem prowizorium, nie będzie to odczuwalne dla beneficjentów środków unijnych.
Natomiast jak będzie trwało cały rok, to będzie to oznaczać zamrożenie finansowania unijnego, a jeżeli chodzi o duże projekty infrastrukturalne - przeniesienie ich na 2012" - powiedziała Jędrzejewska w piątek na konferencji. Wyraziła nadzieję, że budżet UE zostanie jednak przyjęty do końca tego roku.
Negocjacje między Parlamentem Europejskim a rządami krajów UE ws. budżetu na 2011 r. w poniedziałek wieczorem zakończyły się porażką. Winą za to dyplomaci obarczali grupę płatników netto: W. Brytanię, Holandię, Szwecję i Danię. To może oznaczać, że wydatki UE będą opierać się na niekorzystnym dla odbiorców funduszy prowizorium.
We wtorek Ministerstwo Finansów poinformowało, że jeżeli w 2011 r. UE będzie działać na podstawie prowizorium budżetowego, Polska otrzyma o ok. 5,5 mld zł mniej, niż zostało to wstępnie ustalone przez Radę UE.
"Wyliczenia Ministerstwa Finansów dramatyzują sytuację, bo zakładają, że prowizorium będzie trwało cały rok. Natomiast jak się patrzy na miesięczne tabele wdrażania funduszy unijnych, to widać, że one w drugiej połowie roku przyspieszają" - tłumaczyła Jędrzejewska. Zaznaczyła, że zazwyczaj jest tak, że w pierwszej połowie roku wielkość płatności unijnych jest niska. Podkreśliła, że Polska będzie mieć także środki unijne z 2010 roku "na zadowalającym poziomie".