Jeśli dług publiczny przekroczy 55 proc. PKB, Ministerstwo Finansów ograniczy możliwość korzystania z części ulg i zwolnień w PIT. Staną też inwestycje współfinansowane przez UE

Reklama

Po kilkunastogodzinnych rozmowach rząd przyjął wczoraj budżet. Wraz z nim Rada Ministrów zaakceptowała także „Strategię zarządzania długiem publicznym na lata 2011 – 2014”. Dokument nie precyzuje, o jakie ulgi chodzi, ale można się domyślać, że na pierwszy ogień pójdzie ta na dzieci, dla budżetu wyjątkowo kosztowna. Wartość odliczeń tej ulgi za rok 2009 wyniosła ponad 5,6 mld zł. Dla porównania: łączne odliczenia od PIT za ubiegły rok to 5,8 mld zł.

Ulgi zagrożone

Zawieszenie ulg w PIT to niejedyny pomysł na walkę z długiem. Drugi to kolejna podwyżka VAT. No i trzeci, związany z pieniędzmi z UE: gdyby drugi próg ostrożnościowy pękł, to administracja rządowa nie mogłaby zaciągać nowych zobowiązań na inwestycje współfinansowane ze środków UE.

Ekonomiści, z którymi rozmawialiśmy, rozumieją te deklaracje jako zapowiedź uruchomienia dodatkowych bezpieczników, gdyby dług publiczny wymknął się spod kontroli. Bo jeśli miałby on przekroczyć 55 proc. PKB, to i tak trzeba będzie wdrożyć procedury, które opisuje ustawa o finansach publicznych. Należy do nich m.in. zamrożenie płac w budżetówce (ta propozycja znalazła się w projekcie budżetu na przyszły rok, na podwyżki mogą liczyć jedynie nauczyciele) i ograniczenie waloryzacji emerytur do wskaźnika inflacji.

"Chodzi o to, że procedury z ustawy zaczynają działać z dwuletnim poślizgiem. Takie rozwiązania jak podwyżka VAT czy zamrożenie ulg można by było uruchomić wcześniej" mówi „DGP” Łukasz Tarnawa, główny ekonomista PKO BP.



Reklama

Dług pod kontrolą

Na razie MF optymistycznie prognozuje poziom zadłużenia. I w strategii, i w budżecie na 2011 rok resort założył, że dług nie przekroczy drugiego progu przynajmniej do roku 2014. Dynamika przyrostu zadłużenia ma wyhamować m.in. dzięki nowym zasadom zarządzania środkami publicznymi: przetrzymywaniu na jednym rachunku całej wolnej gotówki, jaką dysponują jednostki sektora finansów publicznych, na które rząd ma wpływ. Ma to dać 19,8 mld zł oszczędności rocznie. Dodatkowym czynnikiem ma być umocnienie złotego, które obniży wycenę zagranicznej części długu. MF założyło, że w tym roku średnio za euro będziemy płacić 3,88 zł, a w przyszłym 3,75 zł.

Oszczędności na konsolidacji rachunków to jedna z przyczyn zmniejszenia się potrzeb pożyczkowych rządu w 2011 roku. W budżetu zapisano, że wyniosą 56,3 mld zł wobec 79,1 mld zł w roku 2009.

Potrzeby zmniejszą się również dlatego, że zmaleć ma deficyt budżetowy do 40,2 mld zł z 48,3 mld zł w tym roku. A to dzięki większym dochodom, które wyniosą w przyszłym roku 273,3 mld zł (o 24 mld zł więcej niż w tym roku). Rząd zmienił swoje plany co do wielkości dywidend, jakie miałyby wypłacić budżetowi spółki Skarbu Państwa: już nie spodziewa się 8,5 mld zł, ale niecałych 3,6 mld zł. Ten ubytek zostanie zrekompensowany wypłatą dochodów z Banku Gospodarstwa Krajowego.

Chodzi o wpływy ze sprzedaży pakietu akcji PKO, które dziś posiada państwowy bank.