W XIX debacie organizowanej przez PAP Biznes "Strategie rynkowe TFI 2018" udział wzięli przedstawiciele PKO TFI, TFI PZU, Skarbiec TFI, Eques Investment TFI oraz AgioFunds TFI. Partnerem merytorycznym cyklu są Analizy Online. PPK na pewno jest pozytywem, ale umiarkowanym. Mówimy o napływach rzędu ok. 5 mld zł na rynek akcji, z tego część na giełdę w Warszawie, a część za granicę. Minimum 50 proc. to inwestycje w duże spółki z WIG20, w mniejsze spółki to ok. 10 proc., nie zmieni to mocno sentymentu, na giełdzie nie pojawi się nadpłynność - ocenił podczas debaty Sławomir Kościak, zarządzający funduszem TFI PZU. Z pewnością ostatnie wydarzenia będą utrudniać decyzję, czy przystąpić do PPK, choć ustawodawca zadbał o automatyczne włączenie w struktury - dodał.
Pogorszenie nastrojów na warszawskiej giełdzie w ostatnich dniach to efekt wydarzeń związanych z zatrzymaniem dwóch były członków zarządu Altus TFI, zapowiedzią likwidacji części funduszy otwartych Altusa i obawami, że spowoduje to większe odpływy środków z rynku funduszy inwestycyjnych. Uczestnicy debaty uważają, że może to utrudniać decyzję o przystępowaniu do PPK, ale ich zdaniem przyczyny słabości polskiego rynku akcji leżą głębiej.
Zdaniem Sławomira Sklindy, zastępcy dyrektora departamentu zarządzania aktywami PKO TFI, Pracownicze Plany Kapitałowe powinny być bezpieczniejsze niż OFE. "W kontekście PPK chciałbym zwrócić uwagę na pewną zmianę, w porównaniu do OFE. W PPK faktycznie są pewne wentyle bezpieczeństwa dotyczące tego, jaka cześć może być inwestowana w instrumenty płynne lub mniej płynne. Być może przy konstruowaniu OFE nie doszacowano napływów wobec pojemności rynku kapitałowego" - powiedział Sklinda. Nie chciałbym jednak by powtórzyła się sytuacja jak z OFE, gdzie pieniądze były za duże - jak na polską giełdę - i pojawiła się duża liczba spółek, która nie powinna była się pojawić- dodał.
Z kolei Jakub Bentke, zarządzający portfelami AgioFunds TFI, zaznaczył, że PPK nie spowodują, iż na GPW pojawi się nadpłynność. Chciałbym zauważyć, że jednak nie jest do końca tak, że będzie za dużo pieniędzy (na giełdzie - PAP). OFE inwestowały miesięcznie 7-8 mld zł na giełdzie w szczycie, jeszcze przed pierwszą obniżką składki. Od tej pory jednak rynek się rozwinął, jest większy wybór i większa kapitalizacja spółek, choć akurat o płynności tego nie można powiedzieć - powiedział. Jedyna nadzieja w PPK, w rozkręceniu polskiej giełdy - dodał, podsumowując XIX debatę PAP Biznes.
Andrzej Domański, członek zarządu i zarządzający funduszami EQUES Investment TFI, zwrócił uwagę na istotność edukacji w kwestii oszczędzania i inwestowania kapitału przez Polaków. Nie zgodzę się z tezą, że fundusze muszą stanowić istotny element oszczędności Polaków - bo nie muszą. Znamy kraje gdzie praktycznie całość - lub zdecydowana większość oszczędności - znajduje się na depozytach - powiedział.
Jeśli nie dokonamy pewnych radykalnych kroków zmierzających właśnie do tego, żeby lepiej mierzyć ryzyko funduszy, lepiej pokazywać klientom co w tych funduszach jest, ale jednocześnie tłumaczyć, że zmienność wyników jest czymś normalnym, i że w długim horyzoncie fundusze akcyjne lub z udziałem akcji potrafią dostarczać dobre stopy zwrotu - jeżeli tego wszystkiego nie zrobimy, to możemy skończyć jako zupełnie marginalny rynek - dodał.
Umiarkowany pesymizm wyraził natomiast Grzegorz Zatryb, główny strateg Skarbiec TFI. Jeśli fundusze w ramach PPK będą zobligowane do kupowania akcji na polskiej giełdzie i dostaną takie środki jak się przewiduje, to doprowadzi to do kupowania czegokolwiek, co jest wystawione na sprzedaż, w efekcie czego wszystkie problemy, które mamy teraz pojawią się ponownie, ale dwa razy większe - ocenił Zatryb. Jestem umiarkowanym pesymistą. Dopóki wszyscy nie zrozumieją, że jest coś takiego jak stopa wolna od ryzyka, a wszystko powyżej jest ryzykiem, że nie ma czegoś takiego jak +darmowy lunch+, że giełda nie jest źródłem darmowego kapitału, to będziemy mieli podobne sytuacje, jakie mamy teraz. Nie wierzę też, że PPK czy edukacja w krótkim okresie wiele zmienią - dodał.