Weksle, kilkudziesięciozłotowe kary finansowe za błędnie wypisane awizo, zmiany trwające po 12 godzin. Pracownicy InPost skarżą się na warunki stawiane przez pracodawcę i agencję pracy, za pośrednictwem której rekrutuje. A te dokręcają śrubę.
Jedną z naszych rozmówczyń jest Magda. Jako dostarczyciel dla Polskiej Grupy Pocztowej przepracowała tylko kilka dni. Nie chodziło tylko o pieniądze. Odstraszyły ją warunki pracy. Oprócz umowy-zlecenia, w której miała zapisaną stawkę 8,47 zł brutto za godzinę pracy, musiała podpisać weksel in blanco, z dołączonym regulaminem, który zastrzegał, że maksymalnie może on opiewać na 5 tys. zł brutto, drugi weksel (bez regulaminu) oraz taryfikator kar (zobacz pod tekstem) za dostarczanie przesyłek niezgodnie z wymaganiami firmy, np. niepoprawnie wypisane awizo (10 zł kary), poruszanie się bez systemu GPS (100 zł).
Szczyt frustracji nastał, gdy dostała kolejną umowę-zlecenie. Tym razem z wpisanym obowiązkiem równoległego pełnienia obowiązków... ankietera. Kiedy odmówiła jej podpisania, agencja nie zapłaciła za wykonane do tego momentu zlecenie.
To nieodosobniony przypadek doręczyciela, którego praca dla PGP/InPost (spółki współpracują i wspólnie zatrudniają pracowników) w ostatnich miesiącach kończy się w mało przyjemnych okolicznościach.
Reklama
Po tym jak PGP, InPost i RUCH wspólnie wygrały przetarg na obsługę pocztową sądów i prokuratur, zaczęły rekrutować dodatkowych listonoszy. W ramach dwuletniego kontraktu PGP ma doręczyć ponad 100 mln przesyłek, czyli ponad 4 mln listów, paczek i przesyłek kurierskich miesięcznie. Do tej pory zadanie to wykonywała Poczta Polska, która zatrudnia 26 tys. listonoszy. Teraz robi to grupa, która zatrudnia ok. 10 tys. osób. Z tego 7 tys. to doręczyciele.
Werbunek prowadzą firmy rekrutacyjne. – W związku z intensywnym rozwojem planujemy dalsze zatrudnianie, nawet 3000 osób w tym roku– potwierdza Rafał Brzoska prezes InPostu.
Teoretycznie w sytuacji gdy Poczta Polska zapowiada zwolnienia, nie powinno to być problemem. Już teraz InPost próbuje podbierać listonoszy. Jeden z nich pokazuje nam SMS, jaki on i koledzy dostali od firmy Workservice pracującej dla InPostu: propozycja zatrudnienia za 1680 zł brutto plus 0,9 zł za każdy dostarczony dziennie list ponad normę (150 sztuk). Obszar do obsługi to warszawska Praga-Południe, Gocław, Otwock, Falenica. To kilkanaście okręgów Poczty Polskiej. Na dzień dobry widać, że pracy będzie wielokrotnie więcej niż dla Poczty.
Jak wspomina doręczyciel, który pracował dla firmy w 2012 r. (w mieście średniej wielkości), już wtedy ciężko było sprostać oczekiwaniom. – Listów było tak dużo, że nawet w soboty nosiłem zaległe, bo miałem trzy rejony sam, a Poczta Polska na jeden rejon dawała dwóch listonoszy – opowiada i dodaje, że wtedy zarobek składał się tylko z opłaty za doręczone przesyłki. Za jeden list 20 gr, za polecony 25 gr. Miesięcznie góra 800 zł.
Dziś zarobki są nieco lepsze, ale pracy jest jeszcze więcej. Zaczyna się o 8 rano od odebrania poczty, a kończy około 20 rozliczeniem rozwiezionych przesyłek i wystawionych awizów. Jedyną formą zatrudnienia są umowy-zlecenia, a wynagrodzenie jest albo za godzinę pracy (do 10 zł brutto), albo składa się z podstawy (ok. 1 do 1,7 tys. zł brutto w zależności od rejonu Polski) i premii.
Tę dostaje się po wyrobieniu normy – zwykle 150 listów dziennie. Powyżej tej kwoty doręczyciel dostaje 0,4–0,9 zł od każdego kolejnego listu poleconego i nieco mniej od zwykłego. Według prezesa Brzoski w dużych można zarobić do 3 tys. zł brutto.
Pracownicy dostają do podpisania weksle na wypadek, gdyby roznoszone przez nich przesyłki zaginęły lub zostały zniszczone. – Zabezpieczenie to m.in. związane jest z odpowiedzialnością cywilną współpracowników z tytułu niewykonania lub nienależytego wykonania zobowiązań umownych, w tym odpowiedzialnością za powierzone przesyłki – tłumaczy prezes Brzoska.
Wątpliwości budzi jednak to, że te weksle obowiązują na wysokie, znacznie przekraczające zarobki doręczycieli sumy. Z pism, do których dotarliśmy, wynika, że kandydaci muszą się zgodzić na obciążenie do 5 tys. zł. – No cóż, nie jest to działanie niezgodne z literą prawa. Pracownicy są zatrudniani na podstawie umowy-zlecenia, a taka pozwala na takie działanie. Tyle że jest to niezbyt zgodne z duchem prawa, bo tak naprawdę pracownicy są stawiani przed faktem dokonanym. To rodzaj umowy o przystąpieniu, gdzie nie ma możliwości negocjowania warunków zatrudnienia. Nieprzyjęcie weksla oznacza brak pracy – ocenia specjalista prawa pracy, mecenas Waldemar Gujski.
Piaskiem strzelali do Poczty Polskiej
Firma powstała w 2006 roku. Właściwie jest to spółka Integer, w skład której wchodzi alternatywny doręczyciel poczty InPost. Już sam jej początek był szczęśliwy, bo zbiegł się ze strajkiem na Poczcie Polskiej. Miała ona wtedy wyłączność na dostarczanie przesyłek do 50 g. InPost, by obejść ten zakaz, zaczął więc obciążać zwykłe listy woreczkami z piaskiem, zeszycikami czy metalowymi blaszkami, tak by ich waga przekraczała 50 g. Dzięki temu zaczął zdobywać klientów korporacyjnych i coraz częściej dostarczał np. rachunki. InPost wygrał proces wytoczony przez Pocztę Polską, która próbowała zakazać obciążania listów i domagała się 60 mln zł odszkodowania za obchodzenie monopolu przyznanego publicznemu operatorowi. Drugim polem, na którym InPost budował swoją potęgę, są paczkomaty. InPost szybko stał się monopolistą w tej branży, i to w skali globalnej – 95 proc. urządzeń na świecie nosi jego logo, a w Polsce jest ich już ponad 2 tys. Pod koniec 2013 roku InPost wraz z Polską Grupą Pocztową i siecią Ruch wygrał przetarg na dostarczanie przesyłek sądowych.

ZOBACZ REGULAMIN KAR DLA PRACOWNIKÓW INPOST