Wbrew zapewnieniom niemieckiej kanclerz i polskiego rządu Gazociąg Północny uniemożliwia wpływanie do portu w Szczecie statkom o zanurzeniu ponad 13,5 m. W przyszłości nie będą więc mogły do niego wchodzić jednostki o zanurzeniu 15 m, a właśnie takie buduje się obecnie na świecie. Do przyjmowania statków o takich parametrach przygotowują się właśnie m.in. porty w Rostocku, Rotterdamie czy Gdańsku.
W ubiegłym tygodniu szefowa niemieckiego rządu Angela Merkel zapewniła, że przewidziano środki zaradcze, na wypadek gdyby wykorzystanie portów w Szczecinie i Świnoujściu miało być zagrożone. – Ten problem omawiano intensywnie na wielu szczeblach – mówiła niemiecka kanclerz.
Ale jak sprawdziliśmy, rozmowy utknęły w martwym punkcie. Ostatnie spotkanie polsko-niemieckiej grupy roboczej odbyło się 26 marca i – mimo że nic na nim nie ustalono – następny termin nie został wyznaczony. Z informacji, jakie „DGP” uzyskał z kancelarii premiera, wynika, że odpowiednie resorty obu krajów pracują nad ustaleniem terminu spotkania na poziomie wiceministrów.
Jednocześnie kancelaria premiera uspokaja w przesłanym do nas piśmie, że „Nord Stream podjął już decyzję w sprawie zakopania gazociągu na niemieckich wodach terytorialnych na odcinku 23,6 km (skrzyżowanie z tzw. zachodnią trasą podejściową) oraz przesunięcia przebiegu trasy gazociągu na odcinku 12,6 km o 1 milę morską na północ (skrzyżowanie z tzw. północną trasą podejściową), co spełniło oczekiwania strony polskiej w odniesieniu do zachodniej trasy. Rozwiązania wymaga kwestia północnej trasy podejściowej” (patrz mapa).
Reklama
Jednak o żadnym zakopaniu rury na skrzyżowaniu z zachodnią trasą podejściową nie może być mowy. Co prawda przedstawiciele Nord Streamu zaproponowali pięć metod na zagłębienie gazociągu w dnie Bałtyku, ale nie przedstawili żadnego planu prac. Nie mieli także badań geologicznych dna Bałtyku. Nie wiadomo więc, czy którąkolwiek metodę da się zastosować. – Pokazali jedynie, że teoretycznie istnieją takie możliwości – przyznaje Jarosław Siergiej, prezes Zarządu Portów w Szczecinie.
Reklama
Dodatkowo przy budowie Gazociągu Północnego spółka tylko raz przetestowała metodę zagłębiania rury.
– Było to w okolicach Szwecji. Tyle że rura była zakopywana, gdy jeszcze nie płynął nią gaz – mówi Andrzej Kopczyński, ekspert z Gazoprojektu, który również brał udział w rozmowach. Tymczasem w ciągu najbliższych miesięcy do położonej już nitki Nord Streamu będzie tłoczony gaz. – Nie słyszałem, aby ktoś zakopywał działający gazociąg takiej wielkości. To niemożliwe – dodaje Kopczyński.
Jako alternatywę dla podejścia zachodniego rosyjsko-niemiecka spółka zaproponowała zmodyfikowaną trasę północą. Jednak spółka Nord Stream nie ma prawa wyznaczania tras morskich. Zajmuje się tym Międzynarodowa Organizacja Morska. Ale ta, by się tym zająć, potrzebuje wniosku jednego z państw – w tym przypadku Niemiec, ponieważ to na ich wodach terytorialnych znajduje się alternatywna trasa. Nawet jeśli Niemcy wystąpią o to, sprawa będzie się ciągnąć latami.
– Na przebieg trasy będą musiały się zgodzić wszystkie kraje nadbałtyckie – dodaje Ewa Wieczorek z Urzędu Morskiego w Szczecinie.
A to tylko kwestia formalna. Potem trzeba będzie jeszcze pogłębić trasę alternatywną. Na razie nie ustalono, kto ma za to zapłacić. Przygotowania do przedsięwzięcia i sama inwestycja zajmą jednak lata. Dla Szczecina oznacza to, że w najbliższym czasie może zostać zmarginalizowany.