W 2001 roku szef amerykańskiego banku rezerw federalnych Federal Reserve - Alan Greenspan - popełnił ten sam błąd. Obniżył stopy kredytowe do 1 procenta. Chciał rozkręcić gospodarkę i przekonać Amerykanów do zaciągania pożyczek. Udało mu się - miliony bezrobotnych obywateli USA nagle było stać na kredyt. Tylko że już nie na spłatę rat.

Reklama

Efekty tamtej decyzji Greenspana widać jak na dłoni właśnie teraz. Ameryka nie potrafi opanować załamania na rynku finansowym.

Tymczasem wczoraj bank centralny USA znów manipulował przy oprocentowaniu. Tym razem obniżył stopy do 1,5 procenta. Tak próbuje wzbudzić zaufanie Amerykanów do instytucji finansowych i wpompować więcej pieniędzy w rynek. Nie zwracając uwagi na rosnące w niebywałym tempie zadłużenie zagraniczne kraju.

Niie ma wątpliwości, że 700 miliardów dolarów wygospodarowanych przez władze USA w planie Paulsona na ratowanie banków nie zmieni ich sytuacji. Świadczą o tym choćby gwarancje brytyjskiego rządu, który na ustabilizowanie swojego rynku wyda znacznie większą sumę - równowartość 875 miliardów dolarów.

Reklama

Amerykański bank Fed przekonał do obniżki stóp także europejskie instytucje finansowe. Niższym oprocentowaniem chcą zmusić banki do pożyczania sobie pieniędzy i ułatwić klientom dostęp do kredytów. W krótkim czasie bankowcy powinni dostać zastrzyk pieniędzy. Tylko że łatwiejszy kredyt jest bardziej ryzykowny. Co zrobią, gdy ich kredytobiorcy przestaną być wypłacalni? Będą liczyć na gwarancje państwowe i ratunek z budżetu.

Kolejne centralne instytucje finansowe zdają się nie wyciągać wniosków z tej lekcji. Stopę podstawową Europejskiego Banku Centralnego zmniejszono o pół punktu procentowego, do 3,75 procent.

O pół punktu poszły również w dół również podstawowe stopy procentowe Banku Anglii (do 4,5 procent) Banku Kanady (do 2,5 procent) i stopę referencyjną szwedzkiego banku centralnego Sveriges Riksbank (do 4,25 procent). Szwajcarski Bank Narodowy zredukował swą stopę podstawową z 2,75 od 2,5 procent.

Reklama

Jednak inwestorów i finansistów nie przekonują ani gwarancje państwowe, ani akcja banków centralnych. Giełdy, mimo nieznacznego wzrostu notowań po ogłoszeniu obniżki stóp, znów zakończyły dzień spadkami. Tokijski wksaźnik Nikkei załamał się o 9,4 procenta. Rosyjskie giełdy po raz kolejny trzeba było zamknąć. Rozchwianych rynków wciąż nie można opanować.

O tym, że te sygnały należy brać na poważnie także w Polsce, świadczy pilne nocne posiedzienie Rady Polityki Pieniężnej, która decyduje o poziomie naszych stóp kredytowych. Jak przebiegała dyskusja, nie wiadomo. Rada wydała tylko lakoniczny komunikat, w którym stwierdza, że weźmie pod uwagę decyzje banków centralnych. Płynie z tego jeden wniosek. Stopy oprocentowania w naszym kraju na pewno nie pójdą w górę.