Po wakacjach MSP może mieć problemy z prywatyzacją. Już w maju, podczas oferty publicznej BGŻ, fundusze emerytalne i inwestycyjne pokazały ministrowi Gradowi żółtą kartkę. Uznały, że bank został wyceniony tak wysoko, że nie opłaca się kupować jego akcji. W rezultacie resort skarbu obniżył cenę i zmniejszył transzę prywatyzowanych akcji.
Jesienią takie sytuacje mogą się powtórzyć. Fundusze emerytalne otrzymują bowiem obecnie mniej pieniędzy (trafia do nich 2,3 proc. składki emerytalnej, a nie 7,3 proc. jak wcześniej), więc mają mniejsze możliwości inwestycyjne. Eksperci liczyli, że miejsce OFE na giełdzie zajmą fundusze inwestycyjne. Jednak spodziewanego napływu środków do funduszy nie widać. Saldo wpłat i umorzeń w przypadku funduszy akcyjnych jest wprawdzie dodatnie, ale ta nadwyżka jest niewielka.
"Taka sytuacja nie będzie sprzyjała sprzedaży akcji w ofertach publicznych" - mówi Michał Marczak z DI BRE.Sposobem na zachęcenie instytucji do udziału w prywatyzacji byłoby obniżenie wycen sprzedawanych spółek, aby stały się one bardzo atrakcyjne. Jednak to może uniemożliwić budżetowi uzyskanie zaplanowanych wpływów. Innym rozwiązaniem jest zwiększenie transz dla drobnych inwestorów.
"Przy obecnych warunkach rynkowych oferta dla inwestorów indywidualnych mogłaby wynieść nawet 60 proc." - mówi Alfred Adamiec z DM Alfa. Jego zdaniem resort przy przydziale akcji powinien wziąć pod uwagę, jakie zainteresowanie papierami wykazują poszczególne grupy inwestorów. Na akcje BGŻ, które instytucje uznały za zbyt drogie, zapisało się ponad 76 tys. osób, które chciały kupić wielokrotnie więcej papierów, niż przeznaczył dla nich resort skarbu. "Jeżeli oferta jest atrakcyjna, to czemu nie mają zarabiać na niej drobni akcjonariusze" - mówi Adamiec.
Reklama
Nieco ostrożniejszy, jeśli chodzi o oferty w ramach akcjonariatu obywatelskiego, jest Krzysztof Stępień z Opera TFI.
Reklama
– Transza dla inwestorów indywidualnych może być nieco większa. Jednak aby oferta zakończyła się sukcesem, nie powinna być większa niż 40 procent – mówi Krzysztof Stępień. I przypomina, że inwestorzy indywidualni mają zwyczaj sprzedawać akcje już w dniu debiutu. Gdyby więc dostali zbyt dużo walorów, mogliby doprowadzić do znacznego spadku kursu prywatyzowanej spółki.
– Gdyby resort zdecydował się na zwiększenie transzy dla drobnych akcjonariuszy do 40 proc., powinien dobrze się zastanowić, jak zachęcić ich do zatrzymania akcji na dłuższy czas – dodaje Stępień. Resort skarbu na razie podtrzymuje, że przy drugiej ofercie publicznej akcji PKO BP czy prywatyzacji JSW transza dla inwestorów indywidualnych wyniesie co najmniej 30 proc.