Władze SKOK Wołomin zostały w tym roku aresztowane i usłyszały zarzuty udziału w grupie przestępczej, która miała wyłudzać kredyty z wołomińskiej kasy. SKOK próbował ratować zarządca komisaryczny przysłany przez KNF (CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT >>>). Po przeprowadzonym przez niego audycie okazało się, że kasa straciła płynność, a to oznacza, że nie ma pieniędzy na bieżącą działalność.
SKOK Wołomin i niespłacone kredyty
Według informacji dziennik.pl w ostatnich tygodniach klienci SKOK Wołomin masowo wyciągali swoje środki z depozytów. W ten sposób z kasy wypłynęło 300 milionów złotych. Równocześnie spłacane przestały być duże kredyty. Wartość przeterminowanych pożyczek szacuje się na około dwóch miliardów złotych. Nadal spłacanych jest około pół miliona kredytów. Na początku listopada wartość depozytów złożonych w kasie wynosiła około 2,6 mld złotych.
Zarządca komisaryczny kasy starał się w Kasie Krajowej SKOK o kredyty na zapewnienie płynności kasie. Kasa krajowa nie zdecydowała się jednak na udzielenie pomocy SKOK Wołomin. Po decyzji KNF oddziały kasy będą zamknięte od dziś przez 3 dni. Do SKOK Wołomin należy 85 tysięcy osób.
Jedyna droga to upadłość?
W piątek dojdzie do spotkania KNF z Kasą Krajową SKOK, na którym zapadnie decyzja co dalej. Jeśli Wołomin nie otrzyma pomocy KNF, jedynym wyjściem pozostanie złożenie wniosku o upadłość kasy. Jak podał KNF w komunikacie, ewentualne wystąpienie przez KNF z wnioskiem o ogłoszenie upadłości kasy będzie stanowić formalną przesłankę do uruchomienia wypłat środków gwarantowanych z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. W całości gwarantowane są przez BFG depozyty łącznie do równowartości w złotych 100.000 euro, niezależnie od liczby rachunków posiadanych przez deponenta w danej kasie. W przypadku rachunku wspólnego każdemu ze współposiadaczy przysługuje odrębny limit środków gwarantowanych.
Tymczasem rzecznik prasowy KS SKOK powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej, że Kasa Krajowa nie sfinansuje roszczeń członków SKOK Wołomin. Jak mówił, zabrania jej tego prawo. Andrzej Dunajski podkreślił, że tzw. kredyt płynnościowy może być udzielony tylko wtedy, gdy SKOK ma zdolność do jego spłaty. - Zarządca komisaryczny SKOK Wołomin nie sporządził dotychczas programu postępowania naprawczego, zatem nie jest możliwa wiarygodna ocena rzeczywistego stanu tej SKOK - powiedział Andrzej Dunajski.
Sprawa o wielu wątkach
Śledztwo w sprawie wyłudzania kredytów ze skoku prowadzi prokuratura w Gorzowie Wielkopolskim. Według śledczych prezes SKOK Wołomin Mariusz G. i wiceprezes Mateusz G. są odpowiedzialni za zaciągnięcie ponad 200 pożyczek na kwotę ponad 300 milionów złotych (CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT >>>). Prokuratorzy uważają, że kredyty zaciągane były na tzw. słupy, czyli osoby nierzadko nieposiadające żadnych dochodów. Pożyczki udzielane były na podstawie sfałszowanych dokumentów o zatrudnieniu, wysokości zarobków i na podstawie podrobionych operatów szacunkowych nieruchomości. Zarzuty usłyszał także dyrektor działu windykacji SKOK, który na podstawie sfałszowanych dokumentów miał udzielić 57 kredytów na około miliona złotych każdy.
Według mediów mózgiem grupy przestępczej miał być Piotr P., były oficer WSI zasiadający w Radzie Nadzorczej SKOK-u. Osoby z kierownictwa SKOK Wołomin miały też zlecić gangsterom pobicie wiceszefa Komisji Nadzoru Finansowego (CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT >>>). Na początku listopada zatrzymano w związku z tą sprawą 3 osoby.