● Prywatyzacja:dobrze już było. Fundusze, stając w kolejce do zakupu państwowych firm, podwyższały ich ceny. Jednak tempo prywatyzacji zależało nie od OFE, ale od woli politycznej kolejnych ekip. Najszybsze w relacji do PKB było w latach 1997–2001, gdy OFE dopiero startowały. Obecnie tempo prywatyzacji spada, więc wpływ OFE także będzie malał.
● Oszczędności w gospodarce: dług większy niż profity. Wzrost oszczędności wynikający z istnienia OFE nie rekompensuje zaciąganego długu (ujemnych oszczędności sektora publicznego) na przekazanie do OFE składki i obsługę zadłużenia z tego tytułu. Koszty sektora publicznego są większe od zysków z inwestycji OFE i reinwestowanych w Polsce zysków PTE.
● Wpływ OFE na rozwój rynku kapitałowego: było dobrze, jest nieźle, będzie tak sobie. OFE stały się katalizatorem rozwoju giełdy. Zwiększały konkurencję, obniżały koszty GPW, zachęcały kapitał zagraniczny do wchodzenia na parkiet. Zyskały OFE i PTE oraz firmy szukające finansowania. Jednak tracili ci, którzy musieli liczyć na banki, bo cena kredytów zależy także od wysokości długu publicznego.
● Wpływ OFE na inwestycje: niejednoznaczny. OFE były rozrusznikiem rynku kapitałowego. „Pozwoliły uniknąć sytuacji błędnego koła, w której rynek jest niedorozwinięty, gdyż nie przychodzą na niego ani emitenci akcji, ani inwestorzy, a nie przychodzą dlatego, że rynek jest słabo rozwinięty”. Jednak koszt pozagiełdowych form – kredyty czy inwestycje zagraniczne – rośnie wraz z długiem publicznym. A gdy OFE zaczną masowe wypłaty emerytur, pozytywny wpływ na indeksy się skończy, bo wypłaty będą wyższe od składek.
● Efektywność inwestowania:brak konkurencji między zarządzającymi OFE PTE. Fundusze oceniane są na podstawie średnich wyników uzyskiwanych przez wszystkie PTE. 80 proc. nowych klientów jest do funduszu losowana. Dlatego OFE działają stadnie i ujednolicają portfele, co obniża efektywność.
Raport podsumowuje, że finansowanie OFE może się odbywać na trzy sposoby. Przez podwyżkę podatków, obniżkę wydatków lub zwiększenie długu publicznego. Każda metoda będzie miała negatywny skutek dla wzrostu.
W tej części raportu nie ma wyliczeń pokazujących wpływ OFE na wzrost. – To jest publicystyka. To jest wstyd, brak podejścia makroekonomicznego – ostro ocenia rządowy dokument Janusz Jankowiak, ekonomista Polskiej Rady Biznesu. Brak wyliczeń wytyka także Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole. – Raport w tym kształcie nie doprowadzi do postępu w dyskusji na temat OFE. Nie zawiera szacunku długookresowego wpływu OFE na wzrost przy alternatywnych założeniach – podkreśla Borowski. Chodzi m.in. o pokazanie, co by się działo w gospodarce, gdyby zamiast finansować OFE, obniżono podatki lub przeznaczono te same pieniądze na rozwój infrastruktury.