Sytuacja materialna nauczycieli jako grupy zawodowej jest więcej niż dramatyczna. Od 1 stycznia 2022 r. znaczna część nauczycieli w Polsce otrzymuje dodatek wyrównawczy, bo ich pensja jest niższa od wynagrodzenia minimalnego – powiedział prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego w środę na konferencji prasowej w Warszawie.

Reklama

Przypomniał, że od 1 stycznia 2022 r. minimalne wynagrodzenie wynosi 3010 zł. Młody nauczyciel z tytułem magistra i przygotowaniem pedagogicznym zarabia obecnie 2949 zł brutto, czyli o 61 zł mniej niż wynosi nowa stawka dla osób bez wykształcenia i pracujących na najniższej krajowej – wskazał Broniarz.

Po przebrnięciu przez staż i postępowanie kwalifikacyjne stażysta zostaje kontraktowym. Co oznacza automatycznie podwyżkę wynagrodzenia. Teraz już nie zarobi o 61 zł mniej niż wynosi pensja minimalna, ale 24 zł więcej niż wynagrodzenie minimalne – podał.

Nauczyciele mówią dość?

Według niego to powoduje, że coraz większa grupa nauczycieli podejmuje decyzję o rozstaniu z zawodem, a także coraz większa grupa poważnie rozważa zmianę miejsca zatrudnienia.

To powoduje, że w coraz większej liczbie szkół mamy problemy z brakami kadrowymi – powiedział Broniarz. Ocenił, że nie pozostaje to bez wpływu na jakość kształcenia.

Aby zatrzymać ten niekorzystny trend, dalszą pauperyzację środowiska nauczycielskiego, Związek opracował obywatelski projekt inicjatywy ustawodawczej Godne płace i wysoki prestiż nauczycieli, pod którym zebrał ponad 250 tys. podpisów obywateli – wskazał. Dodał, że w środę w Sejmie przeprowadzone ma być pierwsze czytanie tego projektu.

Zgodnie z obywatelskim projektem nowelizacji Karty nauczyciela, przygotowanym przez ZNP, wysokość średniego wynagrodzenia nauczycieli i wysokość zasadniczego wynagrodzenia nauczycieli na poszczególnych stopniach awansu zawodowego mają stanowić określony procent kwoty przeciętnego wynagrodzenia obowiązującej w III kwartale poprzedzającego roku budżetowego. Chodzi o kwotę przeciętnego wynagrodzenia ustalaną na podstawie ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.

Wynagrodzenie zasadnicze nauczyciela dyplomowanego wynosić co najmniej 100 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej w III kwartale poprzedzającego roku budżetowego, a nauczyciela stażysty ma wynieść co najmniej 73 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej. Na pozostałych stopniach awansu minister edukacji ma ustalić wysokość wynagrodzenia zasadniczego proporcjonalnie.

Reklama

Jednocześnie ma być zachowana formuła średniego wynagrodzenia nauczyciela na poszczególnych stopniach awansu zawodowego. Średnie wynagrodzenie nauczyciela stażysty ma być w wysokości 90 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej w III kwartale poprzedzającego roku budżetowego, nauczyciela kontraktowego – 100 proc. przeciętnego wynagrodzenia, nauczyciela mianowanego – 125 proc. przeciętnego wynagrodzenia, a w gospodarce narodowej w III kwartale poprzedzającego roku budżetowego, a nauczyciela dyplomowanego – 155 proc. przeciętnego wynagrodzenia.

Obecnie wysokość wynagrodzenia nauczycieli jest pochodną kwoty bazowej dla nauczycieli, określanej co roku w ustawie budżetowej. Służy ona do wyliczania tzw. średniego wynagrodzenia nauczycieli, na które składa się wynagrodzenie zasadnicze i kilkanaście dodatków.

Prezes ZNP poinformował, że uchwalenie przez Sejm nowelizacji oznacza wzrost wynagrodzeń nauczycieli o około 20 proc.

Mam nadzieję, że ta inicjatywa spotka się z poparciem parlamentarzystów, że będzie to krok w kierunku poprawy wynagrodzeń nauczycieli (...). Mam nadzieję także, że ta inicjatywa spotka się z poparciem ministra edukacji i nauki, bo wychodzi naprzeciw postulatom środowiska nauczycielskiego, a wydaje się, że rzeczą oczywistą postulaty tego środowiska powinny być czynnikiem najważniejszym dla ministra – powiedział Broniarz.

Naszą inicjatywę powinniśmy określić mianem ustawy ratunkowej. To ustawa, która w pierwszej kolejności nie tyle zapewni nauczycielom podwyżki, co stanie się szansą na uratowanie tego, co stopniowo, z roku na rok, rozsypuje się w każdej z ok. 30 tys. placówek oświatowych w Polsce – jakości kształcenia i dobrych warunków nauki dla naszych dzieci i wnuków – dodał.