Do listopada w urzędach pracy zarejestrowano 1,13 mln oświadczeń o zamiarze powierzenia pracy cudzoziemcowi. 96 proc. dotyczyło Ukraińców. Resort rodziny i pracy, od którego otrzymaliśmy te dane, zastrzega, że są one przybliżone. Tempo składania oświadczeń rośnie. Do września do urzędów trafiało 98 tys. oświadczeń miesięcznie, a w ciągu dwóch kolejnych miesięcy wzrosło do 115 tys. wniosków. Już w tej chwili te liczby są rekordowe. W zeszłym roku złożono ogółem 782 tys. oświadczeń (z czego 758 tys. dotyczyło Ukraińców), a w 2014 r. – 387 tys. oświadczeń. Warto przy tym pamiętać, że liczba zarejestrowanych oświadczeń jest wyższa niż liczba osób, które z nich korzystają.
Samo oświadczenie to początek procedury. Trzeba je zarejestrować za granicą i jeszcze tam pojechać. Moim zdaniem liczba korzystających z nich to około 60 proc. liczby złożonych oświadczeń – zauważa prof. Maciej Duszczyk z Uniwersytetu Warszawskiego, specjalista w zakresie polityki migracyjnej. Podobne szacunki ma resort pracy. „W przybliżeniu w 2016 r. na jednego cudzoziemca przypadało ok. 1,5 oświadczenia. Część cudzoziemców nie wjechała do Polski lub nie podjęła ostatecznie pracy” – napisało nam ministerstwo. Jeśli te szacunki są prawdziwe, w Polsce może być około 700 tys. Ukraińców pracujących na podstawie oświadczeń. Do tego kilkadziesiąt tysięcy sąsiadów pracujących na podstawie zezwoleń na pracę. Polska ma z ich punktu widzenia dwa atuty: możliwość legalnego zatrudnienia i polepszającą się sytuację na rynku pracy. Coraz częściej szukani są pracownicy wysoko kwalifikowani, którzy mogą liczyć na lepsze zarobki.
Równolegle na obywateli Ukrainy szerzej otwiera się cała Unia. Ambasadorowie państw członkowskich UE zatwierdzili zgodę na wprowadzenie od przyszłego roku bezwizowego ruchu dla obywateli Ukrainy i Gruzji. Teraz ich decyzję muszą potwierdzić unijni ministrowie i Parlament Europejski. To może zmniejszyć konkurencyjność Polski jako celu emigracji. – Trzeba przy tym pamiętać, że decyzja dotyczy jedynie zniesienia wiz turystycznych. Atutem Polski pozostanie możliwość legalnej pracy – podkreśla prof. Duszczyk. I rząd chce ten atut podkreślić. Już zrezygnował z najbardziej restrykcyjnych propozycji zmian przepisów, np. zamiany oświadczeń na zezwolenia przy umowach krótkoterminowych, z których najchętniej korzystają pracownicy znad Dniepru.
Reklama
W kontekście decyzji UE ważny jest też kolejny krok, czyli korekta polityki migracyjnej.
W Ministerstwie Rozwoju trwają prace nad finalną wersją Strategii na rzecz odpowiedzialnego rozwoju. Jednym z jej elementów jest opracowanie długofalowej i spójnej wizji polityki migracyjnej Polski – zauważa wiceminister rozwoju Jerzy Kwieciński.
Chodzi m.in. o coś w rodzaju zielonej karty, dającej możliwość legalnego życia i zarabiania w Polsce.
Profesor Duszczyk uważa, że stosunkowo prostym instrumentem byłoby wprowadzenie procedur legalizacji pracy i dłuższych pobytów Ukraińców w Polsce. Ekspert proponuje, żeby obywatel Ukrainy, który w ciągu trzech lat miał 12 miesięcy okresów składkowych czy podatkowych, otrzymywał zezwolenie na pracę na pięć kolejnych lat z prawem zmiany pracodawcy. Po upływie tego okresu powinien dostać możliwość pobytu na stałe. – System zachęt migracyjnych się sprawdza, jeśli dajemy marchewkę, a nie kij – podkreśla prof. Duszczyk. Uregulowanie kwestii imigracji pracowników z Ukrainy do Polski na stałe jest istotne z powodu niekorzystnych przemian demograficznych w Polsce. W ciągu pięciu lat liczba osób w wieku produkcyjnym zmniejszy się aż o 5 mln osób.

Unia znosi wizy turystyczne. Atut Polski to możliwość legalnej pracy