W mediach pojawiały się takie informacje, że do Polski może wrócić ok. 400 tys. młodych ludzi, którzy wyjechali. Ta skala powrotów wydaje mi się nadmiernie optymistyczna - powiedziała w środę pytana przez PAP Rafalska.
Sądzę, że część z nich będzie szukała swojego miejsca gdzieś zagranicą - w Niemczech, Hiszpanii, może we Francji. Ale gdyby to było 100-150 tys., to są takie szacunki, które mogą się sprawdzić - oceniła minister.
Mam nadzieję, że część sama będzie tworzyła miejsca pracy - podkreśliła. Nie są to osoby, które będą skłonne podjąć pracę na minimalnym wynagrodzeniu. Przyjadą do nas z kapitałem jakiegoś doświadczenia, może również z kapitałem finansowym, będą gotowe do podjęcia własnej działalności, bądź mają takie atrakcyjne doświadczenia zawodowe, że natychmiast się na rynku odnajdą - powiedziała.
Będziemy też myśleli o programach dedykowanych dla tej grupy. Jesteśmy na etapie przygotowań takich programów, mamy możliwości finansowania z Funduszu Pracy - powiedziała PAP Rafalska.
W jej ocenie na decyzję o powrocie jakiś wpływ może mieć program świadczeń wychowawczych "500 plus". Nie chcę powiedzieć, że ktoś będzie wracał z powodu "pięćsetki", ale nie bez znaczenia dla rodzin wielodzietnych, albo z dwójka dzieci jest fakt, że nasze świadczenia są atrakcyjne i już na porównywalnym poziomie – powiedziała.
W przypadku rodzin, które maja dylemat, czy posyłać dzieci do polskiej szkoły i wracać, fakt, że będą mieli zabezpieczenie w postaci świadczenia wychowawczego może mieć pewne znaczenie.
Oczywiście nie przeceniam tego, ale jest to istotne, bo to świadczenia porównywalne i rodziny często pytają, jak z nimi będzie, tym bardziej, że nie wiadomo, co będzie się działo za chwilę w Wielkiej Brytanii - podkreśliła.
Zdaniem wiceministra rodziny i pracy Stanisława Szweda na decyzje o powrotach będą wpływać poprawiające się w Polsce zarobki, które dla specjalistów są już na porównywalnym poziomie. Nie bez znaczenia będą też obawy dotyczące bezpieczeństwa i zagrożeń z tego wynikających - ocenił.