W ubiegłym roku urzędy pracy wykreśliły z rejestru bezrobotnych ponad 738 tys. osób, które nie potwierdziły gotowości do pracy. W ostatnich 15 latach tylko raz – w 2013 r. było mniej takich sytuacji. Niepotwierdzenie gotowości do podjęcia pracy odpowiadało za 26,5 proc. przypadków wyrejestrowania – tak niskiego odsetka nie było od co najmniej 2000 r., czyli od czasu, gdy dostępne są tego rodzaju statystyki.
Są powiaty, w których odsetek ten jest znacznie niższy. – U nas wśród wykreślonych w ubiegłym roku bezrobotnych 19,8 proc. zostało pozbawionych statusu bezrobotnego z powodu niestawienia się w urzędzie pracy w wyznaczonym terminie – informuje Jerzy Stupnicki, dyrektor PUP w Ostrowcu Świętokrzyskim.
To efekt poprawy koniunktury gospodarczej, w wyniku której pojawiło się więcej legalnych ofert zatrudnienia. Wśród wykreślonych bezrobotnych kurczy się udział osób, które nie potwierdzają gotowości do pracy. Dlaczego? Ponieważ rośnie liczba tych, którzy częściej niż w poprzednich latach zdobywają legalny etat i nie muszą tego ukrywać tak jak w przypadku podjęcia zatrudnienia w szarej strefie gospodarki – ocenia prof. Elżbieta Kryńska z Uniwersytetu Łódzkiego.
Są też inne przyczyny zmian. – Bezrobotni są lepiej wyedukowani: na stronach internetowych, w różnych pomieszczeniach urzędu i na każdym stanowisku, na którym są obsługiwani, zamieszczone są informacje, jak i z jakich powodów mogą usprawiedliwić swoją nieobecność w wyznaczonym terminie – mówi dyr. Stupnicki. Wiedzą też, że niepotwierdzenie gotowości do pracy powoduje pozbawienie statusu bezrobotnego na 120 dni w przypadku pierwszego niestawienia się w urzędzie, 180 dni w przypadku drugiego oraz 270 dni w przypadku trzeciego i kolejnego.
Reklama
Mniej bezrobotnych nie potwierdza gotowości do pracy także dlatego, że kontakt z urzędem jest łatwiejszy niż dawniej, bo często wystarczy telefon – dodaje Irena Lebiedzieńska, wicedyrektor PUP w Opolu.
Wyniki byłyby jeszcze lepsze, gdyby nie to, że są osoby, którym udaje się znaleźć pracę i nie informują o tym urzędu. – Szacujemy, że w naszym powiecie 30–40 proc. bezrobotnych wykreślonych z powodu niestawienia się w urzędzie pracy ma zatrudnienie – ocenia Wioletta Tybiszewska, dyrektor PUP w Żaganiu. – U nas to ok. 20 proc. – mówi Zdzisław Szramowski, szef PUP w Ostródzie.
W ostatecznym rozrachunku urzędy dowiadują się, że w rejestrach mają osoby, które podjęły pracę. Jest to wykrywane np. wtedy, gdy delikwent znów straci zatrudnienie i ponownie rejestruje się jako bezrobotny. – Ponadto otrzymujemy informacje z ZUS, który natrafia na przypadki podwójnie ubezpieczonych. To pozwala na weryfikację bezrobotnych – mówi dyr. Lebiedzińska.
Skąd pracujący w statystykach bezrobotnych? Według przepisów pracodawcy nie mają obowiązku powiadamiania urzędu pracy o zatrudnieniu bezrobotnego. A zainteresowani albo zapominają o poinformowaniu pośredniaka o tym, że podjęli pracę, albo nie robią tego świadomie, a przy kolejnej rejestracji najczęściej tłumaczą się tym, że byli przekonani, że pracodawca powiadomił urząd o ich zatrudnieniu.
Dyrektorzy urzędów pracy nie mają wątpliwości, że część osób nie potwierdza gotowości do pracy, ponieważ zarejestrowały się jako bezrobotne tylko po to, aby mieć ubezpieczenie zdrowotne. Jeszcze innym zależy głównie na uzyskaniu zaświadczenia, którego potrzebują np. do otrzymania zasiłku z pomocy społecznej.
W porównaniu z liczbą wyrejestrowań związanych z brakiem gotowości do pracy niewiele jest przypadków utraty statusu bezrobotnego w wyniku odmowy bez uzasadnionej przyczyny przyjęcia odpowiedniej pracy lub innej formy pomocy. W ostatnich dwóch latach dotknęło to niespełna 2 proc. zarejestrowanych w urzędach. W 2010 r. odsetek był o ponad połowę wyższy.