Od trzech lat zwiększa się grupa zarejestrowanych bezrobotnych, którzy poszukują pracy ponad dwa lata. Według resortu pracy pod koniec września na ogólną liczbę 2,1 mln osób bez stałego zajęcia było ich ponad 409 tys., czyli aż o 18 proc. więcej niż rok wcześniej. - To osoby chronicznie bezrobotne - ocenia prof. Elżbieta Kryńska z Uniwersytetu Łódzkiego.
Reklama
Przybywa ich, ponieważ firmy na ogół nie tworzą dodatkowych etatów. - A te, które przyjmują pracowników już po przejrzeniu CV, nie godzą się na zatrudnianie osób długotrwale bezrobotnych - podkreśla prof. Kryńska. Między innymi dlatego że osoby takie po długim okresie braku zatrudnienia tracą kwalifikacje zawodowe. Jednocześnie powiększa się grupa takich bezrobotnych, którzy po pewnym czasie utracili chęć poszukiwania płatnego zajęcia. Są wyjałowione psychicznie, a swoje działania ograniczają do oskarżeń innych o swoje niepowodzenia.
Ale są też i tacy, którzy długo tkwią w rejestrach bezrobotnych tylko dlatego, że dzięki temu mają ubezpieczenie zdrowotne, bo zarabiają w szarej strefie gospodarki - twierdzi Jerzy Bartnicki, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Kwidzynie. Jego zdaniem pewna grupa długotrwale bezrobotnych nie szuka zajęcia, bo nauczyła się żyć z tego, co otrzyma z opieki społecznej albo organizacji dobroczynnych. Nie wiadomo, jak duża to grupa. Ze statystyk wynika tylko, że w ubiegłym roku z pomocy społecznej korzystało 640,5 tys. rodzin bezrobotnych.
Zdaniem ekspertów do wzrostu liczby osób chronicznie bezrobotnych przyczynił się też niedostosowany do potrzeb rynku pracy system edukacji. Wciąż kształci się zbyt dużo pedagogów, ekonomistów, specjalistów od zarządzania czy marketingu, którymi rynek jest już nasycony na wiele lat. Ponadto czteroletnia ochrona prawna pracowników przed przejściem na emeryturę powoduje, że często są oni zwalniani tuż przed wejściem w wiek ochronny. A potem nikt ich nie chce zatrudniać.
Eksperci, z którymi rozmawialiśmy, podkreślają, że pomoc długotrwale bezrobotnym wymaga indywidualnego podejścia do ich problemów przez urzędy pracy i inne instytucje. Na to jednak potrzebne są odpowiednie środki, których jest za mało. - Przy tym każdy miesiąc bezrobocia zmniejsza prawdopodobieństwo powrotu do pracy - podsumowuje prof. Kryńska.
Komentarze (11)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszePOdziekujmy lemingi za bezrobocie naszemu Premierowi Donkowi ! PiSmatole nawet wykresu nie potrafisz odczytać. W 2005 r czyli za PiS w dobie światowego boomu gospodarczego poszukujących pracy ponad 2 lata było 982,6tys,a w 2006r 826 tys,a w 2007 blisko 600 tys. Trzeba dodać,że w latach 2005-07 z Polski za chlebem wyjechało 2,2 mln młodych ludzi w tym spora rzesza lekarzy. Premier Tusk mimo,ze większość rządzenia przypada na globalny kryzys znacznie obniżył liczbę osób szukających pracę więcej niż dwa lata i to ponad dwukrotnie niż za PiS.
Otóż skąd się biorą pieniądze w budżecie -z podatków.Skąd podatki -z czynnych z-dów pracowników pracujących itp instytucji. A gdzie są te z-dy,pracownicy i instytucje? Zostały zlikwidowane ogólnie mówiąc pod hasłem ideologi "rynek sam się ... i co i g..Jak trzeba być beznadziejnym i mało pojętnym by tego nie rozumieć
Niemożłiwe... przecież w zakłamamanym tuskolandzie jest praca dla 66-latków :D