Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej zbadało efektywność instrumentów aktywizujących bezrobotnych. Okazało się, że mimo przeznaczenia w 2010 roku na ten cel rekordowo dużych pieniędzy, bo aż 6,4 mld zł, dzięki udziałowi w stażach, szkoleniach czy w pracach interwencyjnych zatrudnienie znalazł tylko co drugi bezrobotny. Podobnie było w poprzednich latach, choć wtedy na ten cel przeznaczono zdecydowanie mniej środków (3 mld zł w 2008 roku).
Wskaźnik efektywności aktywizacji zawodowej od kilku lat utrzymuje się na poziomie około 50 proc. Dzieje się tak niezależnie od sytuacji gospodarczej kraju i kwoty przeznaczonej na ten cel w Funduszu Pracy. Jest on niższy niż w innych krajach Unii Europejskiej, gdzie wynosi około 70 proc. Ciekawe jest to, że państwa unijne mają lepszą efektywność w znajdowaniu pracy bezrobotnym, choć stosują te same instrumenty jak polskie urzędy pracy. Są to szkolenia, staże, dotacje i refundacje dla firm, które stworzą miejsce pracy dla bezrobotnego.
Zdaniem prof. Elżbiety Kryńskiej z Uniwersytetu Łódzkiego dane te potwierdzają małą skuteczność urzędów pracy i pracujących w nich doradców. Zbyt rzadko stosują oni na przykład indywidualne plany aktywizacji wobec bezrobotnych.
– Dla każdego z nich powinny być opracowane programy określające drogę dojścia do zatrudnienia. To jednak wymaga zwiększenia liczby pośredników pracy i doradców zawodowych – tłumaczy prof. Elżbieta Kryńska.
Wiktor Wojciechowski z Forum Obywatelskiego Rozwoju uważa, że dane resortu są zbyt optymistyczne i mogą być zawyżone.
– Resort wskazuje odsetek bezrobotnych, którzy podjęli pracę w okresie do trzech miesięcy od ukończenia szkolenia lub stażu. To za krótko, aby rzetelnie ocenić skuteczność aktywizacji. Po roku wiele z tych osób znów może być bez pracy – przekonuje Wiktor Wojciechowski.
Według Juliana Zawistowskiego z Instytutu Badań Strukturalnych staże czy szkolenia, które mają aktywizować bezrobotnych, często przynoszą odwrotny skutek. Bywa bowiem i tak, że negatywnie wpływają na sytuację na rynku pracy.
– Zdarza się, że przedsiębiorcy zwalniają pracownika, by na jego miejsce przyjąć bezrobotnego na staż finansowany przez urząd pracy – uważa Julian Zawistowski.
Komentarze(3)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeKto tam pracuję , jak tam się dostał i co faktycznie tam robi , to już tajemnica poliszynela !!!
O tym wiedzą jednak liczni obywatele tego kraju.
A jednak jest to najtańsza forma tworzenia nowego stanowiska pracy !!1
Gdyby tego nie było , to wskażnik bezrobocia byłby w Polsce jeszcze większy !!!
W odległej Komunie , było jednak jeszcze taniej !!!
Tam wystarczało wstawienie jakiegoś biurka do jakiegoś pomieszczenia , posadzenie w nim jakiejś panienki , danie jej do rączek zestawu pieczątek , ołówków, ryzy papieru maszyny do pisania i kłopot z bezrobociem był już zdjęty z głowy !!!
Ale kłopot mieli zdjęty z głowy !!!
Wskażniki bezrobocia były jednak mniejsze !!!
I prawdopodobnie o to wszystkim chodzi , niezależnie od systemu !!!
Teraz na to idą wielkie pieniądze unijne !!!
Jest dodatkowa okazja do robienia podejrzanych interesików !!!
I to jakich !!!
A bezrobotny jak był bezrobotnym , to nadal nim jest !!!