Z danych opublikowanych wczoraj przez Główny Urząd Statystyczny wynika, że w grudniu bez pracy było o 60 tys. więcej osób niż w tym samym miesiącu rok wcześniej. Jednocześnie zaobserwowano spadek liczby ofert pracy w urzędach. Pod koniec grudnia było ich zaledwie 23,5 tys. – o połowę mniej niż w listopadzie i niemal dwukrotnie mniej niż w październiku.
Te dane zaskoczyły niektórych ekonomistów. – Choć spodziewałem się wzrostu bezrobocia pod koniec ubiegłego roku, to jest on nieco większy od oczekiwań – przyznaje prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista Business Center Club. Dodaje, że ten wzrost jest efektem czynników sezonowych, m.in. wstrzymania prac w budownictwie, rolnictwie, usługach turystycznych czy ogrodnictwie.
Z kolei zdaniem Mateusza Szczurka, głównego ekonimisty ING Banku, na skok bezrobocia mogły wpłynąć także powroty Polaków z zagranicy. – Sytuacja może się trochę odwrócić w 2011 roku. Dzięki otwarciu rynku pracy w Niemczech i Austrii bezrobocie może spadać bardziej, niż wskazywałby na to wzrost zatrudnienia, ale to dopiero w drugiej połowie roku – mówi Szczurek.
Reklama
Znacznie lepsze informacje niż z urzędów pracy płyną ze sklepów. Według statystyk GUS sprzedaż detaliczna w grudniu 2010 roku była o 12 proc. wyższa niż w grudniu 2009 r. Natomiast w stosunku do listopada zwiększyła się o ponad jedną czwartą. Wpływ na to miał przede wszystkim duży popyt na samochody z tzw. kratką. W tym sektorze sprzedaż rok do roku wzrosła o niemal 40 proc. Dobrze wyglądała też sprzedaż mebli, AGD i sprzętu RTV (+ 21,2 proc. rok do roku i 33,2 proc. miesiąc do miesiąca). Straciła wyłącznie prasa i książki – prawie 10 proc. w skali roku.
Zdaniem analityków duży wpływ na tak znaczną dynamikę sprzedaży miały zapowiadane podwyżki podatku VAT. – Ten czynnik mógł pobudzić gospodarstwa domowe do tego, aby przesunąć zakupy ze stycznia na grudzień – uważa prof. Gomułka, lecz jednocześnie zwraca uwagę, że to może odbić się trochę niższą dynamiką wzrostu sprzedaży detalicznej w styczniu.