Nowa opłata ma być głównym źródłem zasilającym specjalny Solidarnościowy Fundusz Wsparcia Osób Niepełnosprawnych. Finansowana będzie z niego pomoc, choć konkrety zostaną ustalone dopiero po konsultacjach ze środowiskiem niepełnosprawnych. Pracujące nad projektem Ministerstwa Finansów oraz Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej szacują, że roczny budżet funduszu powinien wynosić ok. 2 mld zł. Sam podatek w pierwszym roku ma zapewnić ok. 1,15 mld zł.

Cztery procent od miliona

Kto go zapłaci? Każda osoba fizyczna rozliczająca PIT, której roczny dochód przekracza milion złotych. Podatek ma wynosić 4 proc. i będzie płacony od nadwyżki powyżej miliona dochodów. Zapłaci go każdy „pitowiec” niezależnie od rodzaju prowadzonej działalności: a więc osoby z dochodami z pracy etatowej, ale też przedsiębiorcy rozliczający się według liniowego 19-proc. PIT czy inwestorzy giełdowi, a także osoby uzyskujące dochody z rent i emerytur. Pierwsze rozliczenie podatku będzie dotyczyło dochodów za rok 2019, więc w praktyce milionerzy odprowadzą go, składając rozliczenie roczne – czyli do końca kwietnia 2020 r. Ministerstwo Finansów, które opracowało założenia nowego obciążenia, wylicza, że obejmie ono ok. 25 tys. osób.
Przygotowując projekt, resort finansów wzorował się na podatkach solidarnościowych obowiązujących w innych krajach. To daniny wprowadzone po kryzysie, często ich działanie jest ograniczone w czasie, a same stawki nie wchodzą do skali podatków dochodowych, tylko są niejako obok nich. W polskiej wersji podatek solidarnościowy ma działać bezterminowo, ale nie będzie elementem skali podatkowej, bo założenie było takie, by objął on wszystkich milionerów. Czyli również tych, którzy nie rozliczają się według skali.
Reklama
Takich jest zresztą większość. Według danych z izb skarbowych, jakimi dysponujemy, w 2016 r. ok. 80 proc. osób uzyskujących dochód powyżej miliona złotych rocznie prowadziło jednoosobową działalność gospodarczą i rozliczało się według stawki liniowej.

Fundusz dla niepełnosprawnych

Według założeń MF podstawą do opodatkowania podatkiem solidarnościowym będzie roczny przychód pomniejszony o koszty uzyskania dochodu i składki na ZUS. Pozostałe podatki – czyli zaliczki odprowadzane z tytułu PIT-u i składki – nie będą uwzględniane przy wyliczaniu tej podstawy. Na przykład osoba, która uzyska z pracy roczne wynagrodzenie brutto w wysokości 1,5 mln zł, będzie mogła odliczyć roczne składki na ZUS (przy zastosowaniu limitu 30-krotności jest to ok. 51,8 tys. zł) i koszty uzyskania przychodu (1335 zł). Tak pomniejszony przychód to 1 446 907 zł. A więc podatkiem solidarnościowym zostanie obłożone 446 907 zł – co oznacza, że do urzędu skarbowego trzeba będzie wpłacić z tego tytułu ok. 17,9 tys. zł.
Drugim źródłem zasilającym fundusz solidarnościowy mają być pieniądze, które dziś trafiają do Funduszu Pracy ze składek pracodawców odprowadzanych od wynagrodzeń pracowników. Zgodnie z przedstawioną propozycją składka zostałaby podzielona na dwie części: 2,3 proc. jej podstawy nadal trafiałoby do FP na walkę z bezrobociem, 0,15 proc. szłoby do nowego funduszu dla niepełnosprawnych. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej ocenia, że uzyska w ten sposób ok. 650 mln zł. Pierwsze składki trafiłyby do funduszu solidarnościowego już w styczniu 2019 r.

Pakiet społecznej odpowiedzialności

Ogłoszony projekt to niejedyna propozycja, jaką zaprezentowali wczoraj przedstawiciele rządu. Kolejna to pakiet społecznej odpowiedzialności – czyli lista propozycji skierowanych do niepełnosprawnych, wśród których są m.in. reforma orzekania o niepełnosprawności i wprowadzenie orzekania o niesamodzielności. Pakiet zawiera także pomysł dodatku do emerytur dla rodziców opiekujących się niepełnosprawnymi dziećmi. Resort rodziny, pracy i polityki społecznej deklaruje także zwiększenie dostępności turnusów rehabilitacyjnych dla osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności i większe dofinansowanie warsztatów terapii zajęciowej.
W ofercie znalazła się też opieka wytchnieniowa. To zapewnienie opieki niepełnosprawnemu w czasie, gdy nie może jej sprawować opiekun – bo np. musi załatwić urzędowe sprawy albo odpocząć. Ministerstwo Rodziny chce zaproponować zwiększony dostęp do usług w domu czy okresowy pobyt w dostosowanych placówkach.
Trzecim elementem planu dla niepełnosprawnych ma być program „Dostępność Plus”. Do 2025 r. dzięki niemu zniesiona będzie większość barier, na jakie trafiają w codziennym funkcjonowaniu osoby starsze i chore. To jedna z zapowiedzi piątki Morawieckiego, czyli priorytetów rządu na najbliższe miesiące. Wszystkie nowe budynki publiczne mają być w pełni dostępne dla niepełnosprawnych i seniorów, podobnie każdy nowo zakupiony autobus i tramwaj i co najmniej jedna piąta lokali w programie „Mieszkanie Plus”.

Najsilniejsi wspierają potrzebujących

Najważniejszym systemowym rozwiązaniem pozostanie jednak przez lata ogłoszona właśnie danina. – To realizacja zasady solidarności społecznej, gdzie najsilniejsi i najzamożniejsi wspierają osoby najbardziej potrzebujące – uzasadniała pomysł minister finansów Teresa Czerwińska. Ale to idea, która budzi kontrowersje przynajmniej z dwóch powodów.
To nie podatek, który zrobi krzywdę gospodarce czy bogatym. Premier zręcznie wybrnął z pułapki demagogii podatkowej, która polega na mówieniu, że ci bogaci mają płacić na tych biednych, a rząd im pomoże. Tyle że ta pułapka nadal działa, a rodziny niepełnosprawnych i tak zapłacą w podatkach więcej, niż dostaną, bo trzeba utrzymać rząd i urzędników – mówi Andrzej Gwiazdowski z Centrum im. Adama Smitha. Krytycy tego pomysłu twierdzą też, że to kolejny ruch PiS po np. rozwiązaniach dotyczących kwoty wolnej, który nie jest działaniem całościowym, a jedynie cegiełką, która komplikuje system podatkowy.
Jak się nie ma kasy, to trzeba znaleźć. Podatki muszą być przemyślane, jak konstruujemy podatek ad hoc, to robimy bałagan w systemie. Myślałem, że w Polsce nie będziemy się bawili w janosików. Psujemy w ten sposób system podatkowy i emerytalny – mówi Mirosław Gronicki, były minister finansów.
Z kolei Izabela Leszczyna, posłanka PO, zwraca uwagę, że to kolejna podwyżka opłat czy podatków dokonywana przez rząd, co pozwala kwestionować opowieści o olbrzymich sukcesach w uszczelnieniu podatków. – Jeśli jest tak dobrze, to czemu jest tak źle? Ten podatek jest szczególnie zły, bo łamie zasadę, że dochody budżetu nie są znaczone. Nie może być tak, że niepełnosprawni będą czuli się zobowiązani wobec najbogatszych. Tylko PiS może to wymyślić – zauważa Leszczyna.