O takiej sytuacji poinformowała nas czytelniczka z Warszawy (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). I nie jest to przypadek odosobniony – twierdzą doradcy podatkowi. Kobieta, dziś starsza osoba, razem z mężem pracowała w latach 80. na Zachodzie, głównie w Niemczech i Holandii. Na czarno.
Pieniądze przywozili do kraju, nie robiąc z tego tajemnicy. Zawiadamiali o tym celników, żeby uniknąć kłopotów. A następnie odkładali w banku. Do 1989 r. uciułali w sumie 50 tys. dol. Dopiero w 2010 r. sięgnęli po oszczędności i wydali je na zakup za 220 tys. zł domku pod miastem. Wtedy do akcji wkroczyli urzędnicy skarbowi. Podstawą ich działania jest przepis ustawy o PIT, który mówi o nieujawnionych dochodach lub dochodach z nieujawnionych źródeł.
Czy małżonkowie są bezradni? Specjaliści wytyczają kilka linii obrony nie do przełamania przez agresywną i nadgorliwą skarbówkę.
Więcej w "Dzienniku Gazecie Prawnej".
Reklama