W środę Trybunał Sprawiedliwości UE oddalił wniesione przez Węgry i Polskę skargi dotyczące mechanizmu warunkowości, który uzależnia korzystanie z finansowania z budżetu Unii od poszanowania przez państwa członkowskie zasad państwa prawnego. "Mechanizm ten został przyjęty na właściwej podstawie prawnej, zachowuje spójność z procedurą ustanowioną w art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej i nie przekracza granic kompetencji przyznanych Unii, a także szanuje zasadę pewności prawa" - uznali sędziowie TSUE.
"Trudno powiedzieć, żeby wyrok TSUE nas jakoś szczególnie zdziwił"
Trudno powiedzieć, żeby wyrok TSUE nas jakoś szczególnie zdziwił, ponieważ w przeciwnym razie UE i instytucje: KE i TSUE zaprzeczałyby swojej własnej linii orzeczniczej, z którą my się głęboko nie zgadzamy - powiedział premier. Stwierdził, że unijne instytucje same wyznaczają granice swoich kompetencji. Przecież tak nie powinno być. Granice kompetencji są ściśle określone w traktatach - dodał.
Proces poszerzania kompetencji jest bardzo niepokojący, jest bardzo groźny. To jeden z bardzo wielu wyroków, który dopisuje rozdział do tej księgi poszerzania kompetencji - oświadczył Morawiecki. Podkreślił, że Polska wskazuje na to, że centralizacja struktur UE jest procesem niebezpiecznym.
"TSUE przyznał rację naszym interpretacjom"
Morawiecki zwracał uwagę, że zgodnie z wyrokiem TSUE przepisy rozporządzenia dot. mechanizmu warunkowości mogą być użyte tylko w przypadku naruszenia jakości wykonywania budżetu. Wskazywał też, że unijna instytucja OLAF, która weryfikuje jakość wydawanych środków, stwierdziła, że Polska ma prawie 4 razy mniej nieprawidłowości w wydawaniu środków unijnych niż średnia unijna. Dobrze, że TSUE przyznał rację naszym interpretacjom - dodał.
"Fundamentalnym błędem byłoby odrzucenie ponad 700 miliardów złotych"
Broniłem i zawsze będę bronił prawa Polski do samostanowienia i nadrzędności polskiej konstytucji nad prawem unijnym w obszarach nie przekazanych UE. Niesprawiedliwy naszym zdaniem wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE nic w tej kwestii nie zmienia. Nie mogę się jednak zgodzić na wykorzystywanie tego wyroku do politycznego populizmu i nieprawdziwego przedstawiania sytuacji" - oświadczył później Morawiecki we wpisie na Facebooku.
Jak dodał, fundamentalnym błędem byłoby odrzucenie ponad 700 miliardów złotych, największych środków w historii wynegocjowanych dla Polski. "Byłoby to sprzeczne z interesem milionów polskich rodzin, sprzeczne z interesem Polski" - ocenił. "Co by było bez tych 700 miliardów złotych? Przecież tak właśnie brzmi jedno z haseł używanych w kampanii przez Donalda Tuska i PO. Oni bardzo się cieszyli z takiej perspektywy i liczyli na to, że Polska nie dostanie tych pieniędzy. +Wybierzcie nas - my załatwimy pieniądze z Unii+ - to hasło wyborcze Tuska" - przypomniał premier we wpisie. Morawiecki dodał, że chcąc wywołać zamęt w Zjednoczonej Prawicy, Platforma Obywatelska głosowała przeciw KPO. "Odradzam każdemu takich stronników" - zaznaczył.
"Henry John Temple, angielski premier z połowy XIX wieku, powiedział kiedyś - +Wielka Brytania nie ma wiecznych sojuszników ani wiecznych wrogów; wieczne są tylko interesy Wielkiej Brytanii i obowiązek ich ochrony+. Odnosząc je do dzisiejszej sytuacji, mogę powiedzieć, że Polska ma stałe interesy i obowiązek ich ochrony w zmieniających się okolicznościach. I dokładnie to będziemy nadal robić. Bronić interesów Polski - tych aktualnych i przyszłych, nawet w momentach, gdy niektórzy świadomie czy nie do końca świadomie rozgrywają nimi swoje bieżące polityczne szachy" - zapowiedział Morawiecki.
Szef rządu zwrócił też uwagę, że w polityce co do zasady "nic nigdy się nie kończy, a odpowiedzialni przywódcy i patrioci dostosowują swoje działania do aktualnej sytuacji, mając na celu tylko jedno - dobro swojego kraju". "I dokładnie tym nadal będę się kierował w swojej służbie dla Polski!" - podkreślił. Morawiecki napisał też, że w wkrótce udaje się do Brukseli na szczyt Rady Europejskiej. "W czwartek i piątek będę rozmawiał z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen i szefem Rady Europejskiej Charlesem Michelem o budżecie unijnym i o KPO" - napisał szef rządu.
Rozporządzenie dotyczące mechanizmu wiążącego dostęp do środków unijnych z kwestią praworządności, któremu sprzeciwiała się Polska i Węgry zostało wynegocjowane między prezydencją niemiecką w Radzie UE, Parlamentem Europejskim i przegłosowane w listopadzie 2020 r. na spotkaniu ambasadorów państw członkowskich. Ostatecznie unijni liderzy porozumieli się w tej sprawie na szczycie w Brukseli w grudniu 2020 r.
W konkluzjach szczytu zawarto zapis, że samo ustalenie, iż doszło do naruszenia zasady państwa prawnego nie wystarczy do uruchomienia zawartego w rozporządzeniu mechanizmu blokowania środków unijnych. Musi bowiem zostać wykazany związek pomiędzy tym naruszeniem, a ryzykiem uszczerbku dla unijnych środków. Konkluzje zawierają też zapis, że celem rozporządzenia jest ochrona budżetu UE, w tym Next Generation EU (funduszu odbudowy), należytego zarządzania finansami oraz ochroną interesów finansowych Unii.
Rozporządzenie weszło w życie 1 stycznia 2021 r. Rada Europejska zwróciła się do Komisji o opracowanie wytycznych dotyczących stosowania mechanizmu i zastrzegła, że będzie on mógł zostać uruchomiony dopiero po przyjęciu tych wytycznych. Jednocześnie, w marcu ub.r. dwa państwa członkowskie - Polska i Węgry - zaskarżyły ten mechanizm do TSUE.