Dotychczas możliwość zawierania cyfrowych umów była dostępna wyłącznie dla mikroprzedsiębiorców zatrudniających do dziewięciu osób. Nowelizacja zakłada rozszerzenie tej opcji na wszystkie firmy, niezależnie od ich wielkości. Umowy będzie można podpisywać elektronicznie – nie tylko przy pomocy podpisu kwalifikowanego, ale również zaufanego.
Cyfrowe umowy o pracę dla wszystkich firm. Rząd szykuje rewolucję
W ramach systemu przedsiębiorcy zyskają możliwość nie tylko podpisywania standardowych umów o pracę, ale także tych dotyczących wolontariatu, zakazu konkurencji czy szkoleń. Pracownicy z kolei będą mogli zgłaszać w systemie chęć pracy zdalnej, potwierdzać obecność, a także korzystać z wbudowanych kalkulatorów kadrowych.
Według projektodawców, digitalizacja umów przyniesie szereg korzyści, takich jak zmniejszenie obciążeń administracyjnych dla przedsiębiorców, szczególnie z sektora MŚP, czy uproszczenie przeprowadzania kontroli ze strony organów nadzorczych. Ma to również pomóc ograniczyć szarą strefę dzięki łatwiejszemu formalizowaniu zatrudnienia.
– Popieramy kierunek projektowanych zmian, których celem jest wprowadzenie ułatwień dla firm. Deregulacja w prawie pracy jest konieczna, a ten projekt stanowi do tego pierwszy krok – powiedziała w rozmowie z Pulsem HR Wioletta Żukowska-Czaplicka z Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Digitalizacja zatrudnienia – uproszczenia, kontrola i mniej szarej strefy
Ekspertka dodaje, że system może wpłynąć również na zmniejszenie liczby umów nieobjętych ubezpieczeniami społecznymi oraz pozwolić na pełną cyfrową obsługę zatrudnienia, włącznie z rozwiązaniem umowy online.
Część ekspertów podchodzi do projektu z większym dystansem. Katarzyna Kamecka z Polskiego Towarzystwa Gospodarczego w rozmowie z Puls HR podkreśla, że choć system ma charakter dobrowolny, niekoniecznie przełoży się to na realne zmniejszenie skali nielegalnego zatrudnienia.
– System będzie dobrowolny, więc nie każdy przedsiębiorca będzie z niego korzystał. [...] Nie pomoże dotrzeć do nieuczciwych przedsiębiorców, gdyż oni nie będą z tej możliwości w ogóle korzystać – oceniła.
Kamecka zwróciła również uwagę, że obecnie dane z systemu mogą być wykorzystywane wyłącznie do celów statystycznych przez ministra pracy – nie wiadomo jednak, czy ten zakres nie zostanie poszerzony po wprowadzeniu nowych przepisów.
Cyfrowe kadry zamiast działu HR? Obawy o zwolnienia grupowe
Jednym z potencjalnie najbardziej kontrowersyjnych aspektów projektu jest jego wpływ na rynek pracy – szczególnie w działach HR i kadr. Wraz z wdrożeniem systemu, wiele czynności, które dziś wykonują specjaliści, może zostać zautomatyzowanych.
– Projekt przewiduje, że system będzie wyposażony w kalkulatory do obliczania m.in. urlopu wypoczynkowego, wynagrodzenia chorobowego, a także składek i podatków. [...] Wygląda na to, że będzie to kompleksowe narzędzie. Dlatego już pojawiają się głosy, że zastąpi ono dotychczas stosowane programy kadrowe i doprowadzi do ‘odchudzenia’ działów HR– komentuje Żukowska-Czaplicka w Pulsie HR.
Czy Polakom grożą grupowe zwolnienia? Eksperci studzą emocje
Czy tak się stanie? Takich obaw nie ma Katarzyna Kamecka. – Nie sądzę, że uelastycznienie systemu doprowadzi do zaniku działów kadr i masowych zwolnień w tym sektorze. Działy HR występują najczęściej w dużych podmiotach, którym zależy na sprawnym procesie obsługi kadrowej i płacowej. […] Państwo nie musi im tworzyć w tym celu specjalnego oprogramowania. Przedsiębiorcy wolą sami dysponować takimi systemami, gdyż mają do nich ciągły dostęp oraz szeroki wachlarz funkcji – powiedziała Kamecka, cytowana przez Puls HR.