Deklaracje Donalda Tuska o „końcu naiwnej globalizacji” i „repolonizacji gospodarki” budzą poważne obawy. W praktyce mogą oznaczać wzrost państwowej kontroli, ograniczenie mechanizmów wolnorynkowych i otwarcie drzwi dla politycznych ingerencji. To nie przepis na rozwój, lecz ryzyko stagnacji i powrotu do gospodarczych patologii - pisze w swoim stanowisku Warsaw Enterprise Institute.

Między patriotyzmem a protekcjonizmem

Premier Donald Tusk, występując na Europejskim Forum Nowych Idei, ogłosił „koniec naiwnej globalizacji” i zapowiedział „repolonizację gospodarki”. W opinii Warsaw Enterprise Institute hasła te, choć brzmią chwytliwie, budzą niepokój. W praktyce patriotyzm gospodarczy w wydaniu rządowym zwykle oznacza więcej regulacji, mniej konkurencji i większe ryzyko politycznego sterowania gospodarką.

Reklama

To droga donikąd – zamiast prosperity przynosi stagnację i marnotrawstwo. Warsaw Enterprise Institute stoi na stanowisku, że prawdziwy patriotyzm gospodarczy to dawanie polskim firmom wolności do rywalizacji, a nie państwowej kroplówki.

Reklama

Kapitał nie ma narodowości

Zdaniem WEI premier polskiego rządu, mówiąc, że „kapitał ma narodowość”, a polskie interesy mają „biało-czerwone barwy”, niebezpiecznie zbliża się do retoryki najgorszych etno-socjalistycznych wzorców, gdzie slogany maskują nieefektywne zarządzanie spółkami Skarbu Państwa, faworyzowanie „swoich” i drenowanie publicznych zasobów. „Repolonizacja” brzmi jak polityczny chwyt przed wyborami, a nie jak strategia na miarę wyzwań XXI wieku. Historia uczy, że takie podejście kończy się nepotyzmem, korupcją i gospodarczą zadyszką.

Prawdziwy patriotyzm gospodarczy to nie protekcjonizm, lecz wolność gospodarcza - stwierdza WEI. Wbrew temu co sugeruje premier, odpowiedzią na protekcjonizm i narodowy socjalizm, jest więcej demokracji i więcej wolności gospodarczej, a nie naśladowanie autodestruktywnych postaw.

Otwartość zamiast izolacji gospodarczej

Gospodarka rośnie, gdy firmy konkurują - pisze w swoim stanowisku WEI - a nie gdy państwo wybiera zwycięzców na podstawie paszportu. W dzisiejszych czasach niezwykle złożonych powiązań kapitałowych faworyzowanie polskich firm w przetargach czy inwestycjach publicznych nie jest możliwe. Zawsze kończy się arbitralną dyskryminacją i korupcją.

Ale nawet gdyby cofnąć świat do XIX wiecznych grubych linii dzielących kapitał na „swój” i „obcy” i nawet gdyby na chwilę udało się zatrzymać pieniądze w kraju, to na dłuższą metę osłabialibyśmy tradycyjne mechanizmy umożliwiające innowacyjność, wydajność i jakość. W sektorach zaawansowanych technologicznie, gdzie Polska wciąż goni świat, odcięcie się od zagranicznego know-how to strzał we własną bramkę. Do tego grozi nam odwet partnerów handlowych, co uderzy w eksporterów – a eksport to przecież połowa naszego PKB.

Globalizacja jest motorem sukcesu

Globalizacja, którą premier Donald Tusk nazywa „naiwną”, jest motorem naszego sukcesu. Dzięki otwarciu na świat Polska z biednego krewnego Europy stała się dynamiczną gospodarką. Członkostwo w UE, zagraniczne inwestycje, transfer technologii – to one napędzały nasz wzrost. Zamykanie drzwi przed obcym kapitałem to jak podcinanie gałęzi, na której siedzimy. Zamiast „repolonizacji”, potrzebujemy prywatyzacji rządowych „molochów”, potrzebujemy prostych podatków, mniej biurokracji i wsparcia dla przedsiębiorczości. To da polskim firmom siłę do rywalizacji na globalnym rynku.

Rozwiązaniem nie jest „repolonizacja”, lecz prywatyzacja

Szczególne obawy budzi zapowiedź ścisłego nadzoru nad spółkami Skarbu Państwa i preferowania „polskiego kapitału”. Doświadczenie pokazuje, że państwowe molochy pod politycznym butem stają się siedliskiem patologii. Zamiast służyć obywatelom, służą partyjnym interesom. Rozwiązaniem nie jest „repolonizacja”, lecz prywatyzacja i profesjonalne zarządzanie, wolne od politycznych koterii.

Patriotyzm gospodarczy to nie budowanie murów, lecz mostów

Jasne, Polska powinna walczyć o równe traktowanie swoich firm na unijnym rynku. Protekcjonizm w Niemczech czy Francji pokazuje, że nikt nie gra fair. Ale odpowiedź to nie zamykanie się we własnym ogródku, lecz sprytna dyplomacja i negocjowanie umów handlowych, które otworzą drzwi dla polskich eksporterów. Patriotyzm gospodarczy to nie budowanie murów, lecz mostów – z poszanowaniem zasad wolnego rynku.

WEI proponuje jasny plan dla gospodarki

Warsaw Enterprise Institute proponuje jasny plan:

  • uprościć podatki,
  • odbiurokratyzować gospodarkę,
  • wspierać badania i rozwój,

by polskie firmy mogły konkurować w wysokich technologiach. Przetargi publiczne? Niech wygrywa najlepszy, a nie „swój”. Spółki Skarbu Państwa? Prywatyzować lub oddać w ręce apolitycznych menedżerów. A na arenie międzynarodowej? Walczyć o wzajemność w dostępie do rynków. Wolny rynek, konkurencja i otwartość – oto przepis na silną Polskę.